11-CJ

Może Ci się również spodoba

4 komentarze

  1. Maria Rybińska pisze:

    Wełniane swetry i sukienki mojej mamy oddawałam do pralni na ul Garncarskiej , a tam przyszywano kwitek wypisywany kopiowym ołówkiem-takie wspomnienie obok.

  2. Danusia pisze:

    Moja mama, pomimo, że mieszkaliśmy przy Łąkowej, również korzystała z pralni przy Garncarskiej. Wynikało to z faktu, iż pracowała w drukarni na podwórzy Domu Prasy. Swoje płaszcze oddawała nieomal – „po drodze”. Też pamiętam ołówek kopiowy 🙂

  3. Jolanta Urszula pisze:

    pamiętam dokładnie,że kierowniczką pralni była Pani Witkowska…

    • Ryszard pisze:

      Tak , to była moja mama a 11 to był numer punktu przyjęć. Zapach zaplecza wciąż mam w pamięci Punkt repasacji prowadziła jej koleżanka. Punktów gdzie prania się odbywały było kilka , na pewno w Sopocie gdzie była centrala firmy i na Oruni. Jezeli mnie pamięć nie myli to obok piekarni , tej przy zajezdni , był magiel gdzie zdarzało mi się nosić lniane obrusy i zasłony .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Rozmiar czcionki
Kontrast