Kameralna

Nie od zawsze to miejsce nosiło taką nazwę.
Ale już przed wojną (do mniej więcej 1935 roku) w tym samym miejscu też działała restauracja. Prowadził ją najpierw Franz, a później Clara Hohmann. Restauracja nosiła dumną nazwę Niederstädtischer Ratskeller i mieściła się na początku XX wieku na ówczesnej Weidengasse 40 – w kamienicy której wraz z rozwojem dzielnicy zmieniono numer na 50. Taka nasza Dolnomiejska Piwnica Rajców. Raz jeden jedyny widziałam u kolekcjonera pocztówkę przedstawiającą wnętrze tej restauracji. Absolutna perełka.
Powojenna historia trochę zmieniła charakter tego miejsca. Kiedyś obiło mi się o uszy, że była tutaj hurtownia win o nazwie Tokaj. Przez jakiś czas był też podobno sklep z zieleniną… Nie wiem, czy miał jakąś nazwę i jak długo działał (mamy informację, że w 1948 roku podobno już działał).
Później, trudne czasy powojenne zmieniły go bardziej w wyszynk, nazywany przez miejscowych „mordownią”, noszącą jednakże nazwę bardzo związaną z – było nie było-miastem portowym, a brzmiała ona „Kotwica”. Można było tutaj dostać piwo z kija i poczuć nieprzewidywalne doznania, jak to wspomina jeden z mieszkańców Dolnego Miasta. Zła sława tego miejsca była już tak głośna, że próbowano zmienić jego charakter i klientelę poprzez zmianę nazwy na… „Galeon”. Nie pamiętam w jakich latach to uczyniono, (i tu liczę na pamięć mieszkańców naszej dzielnicy). Jednak nie do końca powiodła się ta przemiana…
Grzeczna dziewczynka (to niby ja), omijała szerokim łukiem to miejsce, pomna ostrzeżeń starszyzny i obserwująca, jak niejednokrotnie z wnętrza owego przybytku wytaczali się panowie w stanie wskazującym na duże spożycie.
Minęły tamte czasy i historia zatoczyła koło. W miejscu Galeonu powstała restauracja Kameralna. Założyła ją Pani Maria Podlaha. Zauroczona przepychem w posiadłościach bohaterów bardzo popularnego wówczas serialu „Dynastia”, udekorowała swoją restaurację w kryształy, obrazy, kandelabry, purpurowe kotary, bogate żyrandole, platerowe solniczki i pojemniczki do musztardy, cukiernice w kształcie łabędzi, misternie zdobione salaterki. U Pani Marii można było zorganizować uroczystości rodzinne – te wesołe jak urodziny, imieniny, nawet przyjęcia weselne, ale także i te smutne jak stypy.
Pierwsze spotkanie Opowiadaczy Historii odbyło się właśnie w Kameralnej. Było to jesienią w 2010 roku. Potem nastał czas rewitalizacji, zamknięcie remontowanego odcinka ul. Łąkowej. Nie można było dojechać do restauracji (a często podjeżdżały tam autokary wiozące gości na takie właśnie uroczystości). Coraz mniej osób zaglądało w ten zakątek, by zjeść legendarne pierogi z mięsem. Tego właścicielka nie udźwignęła.
Któregoś dnia w sobotni poranek, idąc na rynek na Elbląskiej, zauważyłam w oknie kartkę WYPRZEDAŻ. Weszłam do środka. Moim oczom ukazały się rozstawione stoły, a na nich przedmioty służące przez wiele lat klientom restauracji… zrobiło się bardzo smutno, że kończy się jakaś epoka na Dolnym Mieście. Zdałam sobie sprawę, że zmiany są nieuniknione, ale nie zawsze towarzyszy im radość. Kupiłam kilka drobnych przedmiotów, m.in. salaterkę w kształcie kielicha, wspomnianą cukierniczkę z łabędzią szyją i malutkie naczyńka do musztardy, sosów z maleńkimi łyżeczkami i pokryweczkami. Stoją na moim kredensie, odziedziczonym po babci i przypominają czar dawnej, nieco kiczowatej, ale jakże urokliwej restauracji, kontynuującej tradycje przedwojennej dolnomiejskiej Piwnicy Rajców.

This slideshow requires JavaScript.

Wspominała i pamiątki z Kameralnej na zdjęciach pokazywała: Elżbieta Woroniecka.

Autor czarno-białej fotografii: Artur Wołosewicz.

Źródło: Sobiecka L., Kaliszczak M. (ed.), Gdańsk – Dolne Miasto. Dokumentacja historyczno-urbanistyczna, PP Pracownie Konserwacji Zabytków Oddział w Gdańsku Pracownia Dokumentacji Naukowo-Historycznej, Gdańsk 1979.

Możesz również polubić…

5 komentarzy

  1. Beata pisze:

    W opisywanym lokalu, bezpośrednio po wojnie mieli krótko sklep spożywczy moi rodzice, przybyli z Warszawy. Mieszkaliśmy w tym samym budynku (Łąkowa 50), na parterze, nad wspomnianym lokalem

    • Opowiadacze Historii pisze:

      Pani Beato – proszę dać się namówić na spotkanie i wspomnienia…

    • Kazimierz pisze:

      Pani Beato, w latach 50-tych był tam sklep spożywczy. Kupowałem w nim słodycze na kartki oraz inne produkty, po które mama mnie wysyłała. Wydaje mi się, że nad narożnym wejściem widniało wówczas godło gryfa. Również z Pani siostrą – Małgorzatą i bratem – Andrzejem spotykaliśmy się na podwórku tego domu, przy trzepaku. Bardzo serdecznie pozdrawiam Panią, siostrę i brata. Kazimierz z ul. Dolnej.

  2. Jarek pisze:

    Kotwica, a później Galeon oraz pijalnia piwa na Jaskółczej to alkoholowa historia dzielnicy.

  3. Marek Bumbls pisze:

    Modernizacja Kotwicy na Galeon miała miejsce w latach siedemdziesiątych i nie ograniczało się to tylko do zmiany nazwy. Dokonana modernizacja miała dać wyższą jakość, a wiszący pod sufitem model galeonu nawiązywał do nazwy. Po czasie z „Galeonu ” została już tylko „Kotwica” :)) i powtórnie firma wróciła do „tradycji miejsca”, bo tacy byli lokalni klienci. Żeby nie było, ja też kilka razy byłem ze szwagrem na piwie :))…

Skomentuj Opowiadacze Historii Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *