Miałem okazję poznać UNIMOR od podszewki

W czasie swojej młodości nikt nie nazywał tego budynku koszarami. Był to po prostu UNIMOR. Zakład produkujący telewizory i czego większość nie wiedziała, sprzęt telekomunikacyjny dla statków morskich i powietrznych.

UNIMOR, a co za tym idzie koszary, miałem okazję poznać od podszewki, gdy jako nastolatek, w roku 1977, po skończeniu szkoły podstawowej, podjąłem dalszą naukę w Liceum Zawodowym Ministerstwa Przemysłu Maszynowego. W szkole, która mieściła się na ulicy Dolna Brama, niedaleko Unimoru, a obok Bramy Nizinnej.
Elektronika była i jest moją pasją, więc rodzice nie mieli problemu do jakiej szkoły posłać syna. Dodatkowo było to niedaleko Dolnego Miasta, gdzie mieszkałem.

Przez cztery lata nauki w czasie praktycznej nauki zawodu, miałem możliwość poznać zakamarki UNIMOR-u. Piękne bardzo grube mury części zabytkowej, w której mieściła się dyrekcja, dział kadr oraz inne jednostki tej, na owe czasy dużej i dobrze prosperującej firmy, były chętnie odwiedzane w czasie letnich upałów. Grube, ceglane mury, stanowiły doskonałą izolację od gorących promieni słońca. Na pierwszym piętrze były dodatkowo gabloty ze wszystkimi produkowanymi odbiornikami telewizyjnymi. Często przyglądałem się nim i podziwiałem jak z czasem zmieniał się wystrój zewnętrzny telewizorów, ich wielkość i wyposażenie.
Po przeciwnej stronie, również zabytkowej, działała między innymi wypożyczalnia sprzętu pomiarowego i testowego, nadajnik, biura konstrukcyjne i to co wzbudzało największe emocje – bufet. Źródło zaopatrzenia w różne deficytowe na owe czasy towary. Przy odrobinie szczęścia można było kupić tam: od papierosów (również bez kartek) po herbatę, kawę, cukierki – artykuły które dziś nie wzbudzają żadnych emocji ani szybszego bicia serca.

Czasy szkoły szybko minęły. Po zdaniu matury w 1981 roku, dzięki rekomendacji nauczyciela przedmiotów zawodowych, kierownika działu produkcji specjalnej, nadarzyła się okazja zatrudnienia w „moim”” UNIMOR-ze. Nie była to praca na taśmie telewizyjnej, lecz w dziale produkcji specjalnej, gdzie dzięki wspaniałym ludziom: brygadziście Włodkowi Żołnowskiemu, Krysi Masiak, Piotrowi Kardynałowi i Jurkowi Jung oraz wielu innym z „surowego materiału” udało im się stworzyć obowiązkowego pracownika, dobrego kolegę i niezłego fachowca (mam nadzieję). Szkoła pokazała kierunek, wbiła do głowy teorię i nakreśliła ogólne zarysy zawodowe. Dopiero praca pod okiem fachowców w domowej atmosferze, lata doświadczenia ukształtowały charakter młodego człowieka.

Najtrudniejsze chyba były lata stanu wojennego. Napięcie i niepewność jutra, gdy wojsko wróciło do koszar, na szczęście na dość krótki czas. Pamiętam ten poniedziałek, gdy przy wejściu stali uzbrojeni żołnierze, a na dziedzińcu firmy transportery opancerzone SKOT. Drobiazgowe kontrole, czy ty to jesteś ty, czy nie wnosisz ulotek, nie stanowiły większego problemu, do kontroli byliśmy przyzwyczajeni, były one zawsze – lecz tylko przy wyjściu i szukano zupełnie czego innego.

W UNIMORze przepracowałem na różnych stanowiskach, od Zestrajacza Urządzeń Elektronicznych, po brygadzistę i Technologa 17 lat, wliczając do tego 3 lata praktyk szkolnych. Daje to 20 pięknych i często trudnych lat, w koszarach, w których niczym w wojsku ukształtował się mój charakter.

Autor wspomnień: Piotr Stojałowski.

Autor zdjęć: Roman Sułkowski.

Ogłoszenie prasowe pochodzi z „Dziennika Bałtyckiego” – nr 61 z  19 marca 1979 roku, str. 5.

[mappress mapid=”169″]

Możesz również polubić…

10 komentarzy

  1. V-12 pisze:

    Jak na kogoś, kto przepracował w Unimorze 17 lat, te wspomnienia są zbyt suche, krótkie. Spodziewałem się ciekawych opowieści z taśmy montażowej, jakieś nieznane fakty i tak dalej. A temat mnie ciekawi, bo lubuję się w sprzęcie Unimoru.

  2. Mark65 pisze:

    Może i to prawda… np.każdy pracownik przed przyjęciem na małą serię sprawdzany czy może na niej pracować(wymogi bezpieczeństwa).
    Żartowaliśmy z siebie mówiąc ” że jeśli dasz nam $$$( tu kwota/dodatek za pracę w dziale produkcji specjalnej) to Ci powiem co robię/produkujemy.
    Radiostacje wojskowe montowane na Starach, morskie, lotnicze, anteny, MSD „krowy”…
    Dodałbym jeszcze Piotra, Irka i …. ?
    Ciekawostka… cześć siedziby Unimoru na Rzeźnickiej, stanowiła ślepa uliczka … dawna ul.Gertrudy … obecnie udostępniona.
    Na wystawce produktów w dawnym Unimorze, trudno szukać wyrobów z W4/P2.
    Resztki małej serii na początku lat dziewięćdziesiątych przeniosły się na Kokoszki jako Unimor Radiocom.

    Ps. Mam jeszcze do odebrania w barze herbatę za którą zapłaciłem, ale chyba już ostygła.

  3. Anna Szu pisze:

    A ja bardzo dziękuję za te wspomnienia, gdyż niezmiernie ciekawi mnie hitoria mojej dzielnicy a mieszkam na Rzeźnickiej od urodzenia, czyli od roku ’86.
    Kiedyś z okna patrzyłam na Unimor teraz na Urząd Skarbowy.

    Pozdrawiam

  4. łezka w oku pisze:

    Ja miałem przyjemność pracować od roku 1969 przez lat 31 z hakiem na Rzeźnickiej , od T-18 do zwolnień grupowych na końcu działalności zakładu. Powiem krótko, pamiętam prawie wszystko co się działo w tym okresie-miałem styczność z wieloma różnymi ludźmi , od stojących konstruktorów z suwakiem w ręku przy tablicy kreślarskiej, do technologów i konstruktorów tworzących nowe „szaty” telewizorów na komputerach i zarazem tworząc programy na obrabiarki cyfrowe w narzędziowni. Wtedy to był duży skok technologiczny. Wielu moich kolegów różnych zawodów na tzw. warsztacie było wspaniałymi fachowcami w swoich zawodach łącznie z moją skromną osobą będąc potrzebnym „trybikem” w tej UNIMOR-owskiej braci. Potem już było tylko gorzej.

    • Opowiadacze Historii pisze:

      Da się Pan namówić na dalsze wspomnienia o Unimorze. 31 lat to mnóstwo czasu. Pana wiedza musi musi ogromna.

  5. Marek Chrzanowski pisze:

    Moja historia w Unimorze była podobna. Nie ukończyłem Technikum Łączności, upomniało się o mnie wojsko i po odbyciu służby wojskowej szukałem pracy. W wojsku zdobyłem uprawnienia radiotelegrafisty III kl a elektronika była moją pasją ale do Unimoru trzeba było mieć skierowanie z Urzędu Pracy. Ojca brat kupił 0,5l spirytusu i poszedł ze mną do U.P. – załatwił skierowanie. W maju 1969r zostałem zatrudniony w Unimorze jako radiomonter – na taśmie szła produkcja TV Alga. Potem ukończyłem Średnie Studium Zawodowe (z maturą) dla pracujących kier. elektroniczny, szkoła była na ul: Dolna Brama. Potem pracowałem w Kontroli Jakości, awansowałem na brygadzistę gdy Unimor przejął z Warszawy produkcję TV kolorowego. Do wspomnień poprzednika dodam że Unimor produkował radiolinie Korab i radiostacje szybowcowe. Dodam też że były dwa bufety, ten drugi z atrakcyjnym towarem bo prowadziły go „Konsumy” zaopatrujące kasyna milicyjne. W 1996r produkcję przeniesiono na Nowolipie – ul:Schuberta, pod szyldem Unimor TV Sp.zoo. W 1997r większość pracowników była już na zasiłku dla bezrobotnych. W mojej karierze był jeszcze epizod gdy zostałem wybrany do Rady pracowniczej i zostałem jej wice przewodniczącym lata1983-85, potem Delegat Samorządu lata 1987-89. W 1987r założyłem koło PTTK i posiadam trochę zdjęć. Trzeba dodać że na budynku Unimoru były tablice zakazu fotografowania i zdjęcia z tamtych czasów to unikaty. Koleje losu zapędziły mnie drugi raz do Unimoru gdy spółka szwedzka „QCOM” w której pracowałem wynajęła piętro po byłych taśmach produkcyjnych, uruchomiliśmy tam nowoczesne maszyny do produkcji płytek. elektronicznych.

Skomentuj Opowiadacze Historii Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *