Moja babcia ze Wspornikowej

Może Ci się również spodoba

5 komentarzy

  1. ewa. pisze:

    wszystko się zgadza Karolinko, nawet pamiętam ten płaszcz mamy z dużym guzikiem RH

  2. ewa. pisze:

    Tak, tak Wspornikowa i moja młodość. Ten świat już nie istnieje i nie wróci, czy żałować?? Jako dziecko bawilam się z siostrą w gruzach spichlerzy na Chmielnej, nota bene stoją te gruzy do dziś. A największą atrakcją Wspornikowej był 2 X w tyg rynek. Chłopi przyjeżdżali wozami konnymi i nie mogli się nadziwić, że mama sie z nimi kłóci, bo biją konie. Można było u nich kupić żywę gęś, kaczkę,kurę królika, lub w kartonie maleńkie kurczaczki lub kaczuszki Mama kupowała u rybaków wędzone węgorze i wcale to nie był kosztowny zakup. Między Wspornikową a Owsianą, ale bliżej Motławy był rynek ciuchami, w sklepach szarzyzna a tam było wszystko. W części warzywnej wszystkie sezonowe owoce (te czereśnie!!) i warzywa. Na początku czerwca lądowały na stołach młode ziemniaki, ale to była pycha, teraz takich w Biedronkach itp nie ma!!. A jak nie było rynku to przyjeżdżały tabory cygańskie, tego już w Polsce nikt nie zobaczy, a ja pamiętam jak mała Cyganeczka wlazła pod wóz i nie kucając siusiała, potem się dowiedziałąm ,że one choddzą bez majtek W 1070 r w grudniu na tym placu rozbili się żołnierze, Ojciec idąc do pracy spytał się ich czy przyjechali strzelać do stoczniowców. Bluznęli na niego okropnie. Wtedy Dolne Miasto to był Gdańsk B lub C, a teraz to modna dzielnica, pozdrawiam mieszkańców Romka

    • Opowiadacze Historii pisze:

      Pani Ewo – czy chciałaby Pani, aby Pani wspomnienia pojawiły się na stronie Opowiadaczy w formie osobnego artykułu?… Proszę znaleźć czas, spisać i przesłać nam taki tekst na adres opowiadaczehistorii@gmail.com tak jak zrobiła to pani Karolina. Warto zachowywać takie wspomnienia. A może i zdjęcia Pani jakieś z rynku znajdzie…

  3. Roman pisze:

    Witam panie sąsiadki z ul.Wspornikowej mieszkałem na Owsianej 3m6 w wynajętym małym pokoju prawdopodobnie u pana Kalisza.Puzniej zamieszkałem na Owsinej 1 w suterynie.Do dziś pamiętam nawoływanie przez okno Asssu Rooomciu ,prubowaliśm przedzezniac a pani nakszyczała na nas.

  4. HOŁYST Romana pisze:

    Coś niesamowitego. Jeszcze ktoś pamięta zawołania naszej mamy! Jak bawiłyśmy się na ul. Toruńskiej(tam był dworzec chyba towarowy) to nie wiedziałyśmy, czy to pociąg gwiżdże, czy mama nas woła RH

Skomentuj ewa. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Rozmiar czcionki
Kontrast