Moja kolekcja młynków
Historia młynków do kawy to oczywiście sprawa picia dobrej, świeżo zmielonej kawy.
Od czasu, kiedy pozwolono pić mi kawę w domu rodzinnym, a jej picie to było prawdziwe święto, przestałem lubić herbatę. Pamiętam jak w moim domu mielono kawę takim drewnianym młynkiem. Mielono też ją u babci. I wszędzie tam, gdzie podawano dobrą kawę.
Powoli młynki elektryczne wyparły stare drewniane, które powędrowały do piwnic, na strych lub do innych komórek.
Z czasem, gdy prawie miałem tyle lat, co te młynki, które były używane kiedyś, a teraz leżały w zapomnieniu, zacząłem wyciągać je z lamusa. Pierwszym był młynek od babci mojej żony, drugi od mojej babci. I tak się posypało.
Wszędzie gdzie byłem i widziałem młynek – pytałem, czy nie może on trafić do mojej powiększającej się kolekcji. W ten sposób mam młynek z Grudziądza, Kielna, Brodnicy, Wejherowa itd. Są młynki z oznaczeniem firmy, ale są też i takie, które tego nie mają. Większość ich jest sprawna, inne nie. Nie naprawiam ich, bo wolę takie jak widać na nich ząb czasu.
Posiadacz drewnianych młynków i autor tekstu: Mariusz Lehmann.