Ostatni magiel na Dolnym Mieście

Może Ci się również spodoba

2 komentarze

  1. Anna Szumko-Ogórek pisze:

    Chodziłam jako dziecko z rodzicami do tego magla. Było to drewniane na korbkę, stare już wtedy urządzenie. Dziwicie się, że piszę, że chodzilam tam z rodzicami? Tak, tak. Tą korbką kręcił mój tata, bo każdy sam musiał się obsłużyć. Wielką sztuką było nawinięcie na te maglowe wałki pościeli żeby się to wszystko nie rozpadło. Płaciło się grosze tylko za używanie magla i muszę powiedzieć, że maglowana na zimno pościel nie była gorsza od tej maglowanej na gorąco. Później zainstalowano magiel goracy i za niedługi czas wyprowadziliśmy się na „nowe mieszkanie „. Do tej pory odwiedzam podwórko mojego dzieciństwa.

  2. jolasa pisze:

    W jednym z nich pracowała pani Maria Augustyniak, mieszkala na Olszynkach, nie żyje od kilku lat, była przyjaciółką mojej mamy . Czesto tam bywałam.

Skomentuj jolasa Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Rozmiar czcionki
Kontrast