Pić się chce

Może Ci się również spodoba

6 komentarzy

  1. Ewa pisze:

    Pamiętam ten warzywniak na Ułańskiej☺

  2. Wojciech pisze:

    Dodam ze na rogu Ulanskiej i Lakowej byla „zielona budka” gdzie poza „oranzada” w butelce mozna bylo kupic „oranzade” w proszku a na zagryche cukierki w ksztalcie rybek (sprzedawane na sztuki). A wiec byla konkurencja na Ulanskiej – maly warzywniak i „zielona budka”.

  3. Barbara pisze:

    Ja pamiętam warzywniak na ulicy wróbla jako że mieszkałam w tym budynku 🙂

  4. Beata pisze:

    Jedną z pierwszych właścicielek sklepiku warzywnego na Ułańskiej była Pani, która o ile pamiętam nazywała się Kraszewski. Natomiast kiosk spożywczy z różnościami na rogu Ułańskiej i Łąkowej prowadziła początkowo Pani Rzeszowska, potem przejęło go małżeństwo. O Pani mówiło się Gienia (nie wiem od jakiego imienia to skrót – Genowefa? Eugenia?), stąd też mama wysyłając mnie po zakupy mówiła kolokwialnie idź do Gieni, albo też do „zielonej budki”, bo tak kiosk był pomalowany

  5. Anna Nawrocka - Morze pisze:

    My kupowaliśmy oranżadę na Toruńskiej w budce u Lewandowskich. Czasem mama wysyłała mnie na Żabi Kruk nabić syfon. W spółdzielni na rogu Wróblej i Toruńskiej kupowaliśmy słoną Perłę Bałtyku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Rozmiar czcionki
Kontrast