Piec

Moje skojarzenie z piecem – to mój dom rodzinny, położony przy ulicy Łąkowej na Dolnym Mieście w Gdańsku.

Piec, gdy jest ciepły, to wiadomo, że w domu jest ktoś, kto napalił i też się cieszy z ciepła domowego ogniska – cokolwiek to znaczy. W naszej kamienicy było 11 mieszkań i 11 pieców, lecz w niektórych już nie palono węglem – bo zainstalowano grzałki elektryczne. To nie było już TO.

Piec, to znaczyło rozpalać, pognieść gazety, podrzucać drewek, węgla, czasem do żaru włożyć ziemniaka lub szarą renetę. A czasem też klasówkę z dwóją, żeby mama nie widziała.

Piec – to szybkie suszenie prania na nim, a czasem spalony sweter lub spodnie 😉

Piec – to suszenie grzybów jesienią i zmoczonych kozaków w zimie.

Piec – to ostatnie wspomnienie po domu, w którym już nie mieszkam. Dobre, ciepłe wspomnienie.

Zdjęcie pieca z Dolnego Miasta – Elżbieta Woroniecka.

Autorka wspomnień – Danuta Płuzińska.

Możesz również polubić…

3 komentarze

  1. Krystyna Degutis pisze:

    Piec to też tzw,” dochówka” lub „duchówka” 🙂 , w której stal obiad żeby nie ostygl gdy tata przyyjdzie z pracy.

  2. jarek j pisze:

    piec to mojej Babci Gosi pieczone ciastka serduszka

Skomentuj Moniulina Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *