Z rozmyślań podczas ubierania choinki

Może Ci się również spodoba

6 komentarzy

  1. krystyna degutis pisze:

    W „Gedani” pracowalam. Malowalam tam bombki i wymyślalam też swoje wzory. Przyjeżdżali odbiorcy z zagranicy i podziwiali , jak toni mówili. hand made i nasze zdolności . Niestety wraz z transformacją upadla GEDANIA . Dlaczego upadla to tajemnica wszak niedawno dowiedzialam się,że w USA ręcznie malowana bombka kosztuje 100. 200 a nawet więcej dolarów.Dlaczego więc produkcja stala się nieoplacalna? Tego nie rozumiem…Dziewczyny po Liceum Plastycznym garnęly sie tam do pracy a więc kadry byly… Komu zależalo? Może wiem komu ,ale to już Gedanii nie wskrzesi…

  2. Jacek pisze:

    Piękne takie wiekowe bombki, szczególnie jak się je porówna do tego plastiku, który królował jeszcze do niedawna, na szczęście chyba powoli znów wypieranego przez szkło.
    A moja żona od paru lat krzywi się jak znoszę ze strychu kartony z takimi starymi bombkami, co szczególnie dziwne bo to jej rodzinne zapasy – że niby taki brzydkie, niektóre wyblakłe, itp. Chce choinkę raz na czerwono, innym razem na srebrno, a czy plastik czy szkło mało ważne. Ja trochę już machnąłem ręką (szkoda nerwów) i skupiłem się na funkcji tragarza, ale na szczęście dorastający synowie zaczynają protestować przeciwko takiej „monotematycznej” choince i na złość mamie przemycają różnokolorowe i też te stare.
    A ja niedawno porządkując starą szufladę cioci wynalazłem, służące dotychczas za wyścielenie dna, swoje rysunki sprzed prawie 40 lat, w dodatku z oceną i podpisem dawno nieżyjącego dziadka. Miłe wspomnienia, szczególnie, że takich dziecinnych rysunków już sporo mam popakowanych w archiwalne teczki z imionami swoich synów. I też już trochę lat minęło jak tam leżą.
    Pozdrowienia i serdeczne życzenia świąteczno-noworoczne
    dla Jacka (który wolał trzymać choinkę zamiast babci)
    od Jacka (młodego „fana” sprzed lat 😉
    W tym roku nie udało się (ciągle „coś wypadało”), ale mam nadzieję, że w przyszłym w końcu zawitam na którąś z wycieczek, póki co podglądam w internecie to i owo z udziałem Pana.

    • Opowiadacze Historii pisze:

      Panie Jacku – i jak – udało się zaliczyc jakiś spacer z Opowiadaczami albo Lokalnymi, tak jak Pan planował rok temu?…

  3. Krzysztof pisze:

    Niedawno byłem w okolicy ulicy Długa Grobla , przyglądałem się budynkom które tam powstały i wtedy wróciły wspomnienia gdy chodziłem do przedszkola przy „Blaszance” , pewnego dnia dzieci z mojej grupy zostały zabrane na wycieczkę do Gedanii , pokazano nam jak powstają bombki , na zakończenie wycieczki dostaliśmy w prezencie po jednej

  4. Mariola pisze:

    A mi się przypomina moja babcia, która stroiła choinkę małymi jabłuszkami, orzechami i cukierkami w błyszczących papierkach. Babcia miała 11 dzieci, więc w domu się nie przelewało. Wszyscy byli spragnieni słodyczy, więc podkradali je z choinki jak nikt nie widział. Mieli to opanowane do perfekcji, tak że wyjmowali cukierki a papierki zostawiali nienaruszone. Trudno więc było znaleźć jakiś pełny cukierek po wigilii. A druga opowieść to choinka mojej cioci, która mieszkała dwa piętra wyżej. W dużym pokoju, w którym mieszkały jej dzieci stała choinka, a u niej w mniejszym pokoju stała jej osobista malutka choinka, która przez resztę roku była kaktusem. Na Boże Narodzenie ciocia z pazłotek z cukierków robiła maleńki bombeczki, którymi ozdabiała swojego kaktusa. Jeszcze trochę waty i cudo cieszyło oczy.

  5. Krzysztof pisze:

    Będąc przedszkolakiem Blaszanki także miałem przyjemność odwiedzić GEDANIĘ , także dostałem bombkę na pożegnanie. Po powrocie do przedszkola wszystkie bombki zostały zebrane przez wychowawczynie – w okresie świąt trafiły na przedszkolną choinkę.
    Wszystkiego najlepszego z okazji nadchodzących Świąt dla Zespołu Opowiadaczy .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Rozmiar czcionki
Kontrast