Akrobatki z ulicy Kurzej
Mieszkałam na ulicy Kurzej 9 od 1945 roku z rodziną Sabiny Rode (przybraną siostrą).
W domu tata zrobił nam huśtawkę na której z Sabiną robiłyśmy różne akrobacje. Futryna w drzwiach była bardzo szeroka, zamykałyśmy drzwi za którymi wymyślałyśmy różne figury. Na umówiony znak tata otwierał drzwi i zaczynał się pokaz przy rozbujanej huśtawce. Rodzinka biła brawa, a po zakończeniu występu dostawałyśmy w ramach nagrody złotówkę na loda.
Kiedy pewnego dnia dorosłych nie było w domu, Sabina (trzy lata starsza ode mnie) wpadła na bardzo ryzykowny pomysł. Zapytała się mnie – czy nie warto by było spróbować akrobacji przy otwartym oknie? Bałam się, ale nie okazywałam strachu (a rzecz działa się na drugim piętrze). Okno miało na środku drewnianą przegrodę której się trzymałyśmy rękami, wychodząc na zewnątrz parapetu i wchodząc z drugiej strony do środka. I tak raz za razem. Aż strach pomyśleć, co mogło nam się stać. Okazuje się, że grzecznym dzieciom też czasami przychodzą do głów głupie i niebezpieczne pomysły. Nie róbcie tego w domu!
Pamiętam, że bardzo się wtedy bałam, ale Sabina pokazała mi, jak mam to zrobić i nie chcąc być gorsza, poszłam w ślad za nią. Najtrudniejszy był ten pierwszy raz. Potem już było coraz łatwiej.
Autorka wspomnień: Róża Kasperska.
Autor obu fotografii: Artur Wołosewicz. Źródło: Sobiecka L., Kaliszczak M. (ed.), Gdańsk – Dolne Miasto. Dokumentacja historyczno-urbanistyczna,
[mappress mapid=”155″]
No to już wszystko jasne – teraz wiem dlaczego ta sama akrobacja przyszła do głowy kudłatemu ulubieńcowi Pani Sabinki 😉 Szkoda, że Ona nie może już opowiadać… 30 lat pod jednym dachem z najcudowniejszą przyjaciółką rodziny, sąsiadką, a przez chwilę nawet koleżanką z pracy… Pani Różo – BAAARDZO DZIĘKUJĘ za wspomnienia – proszę o więcej 🙂
Wyskoczył kiedyś z okna piesek, miłej Pani blondynki, nauczycielki z drugiego piętra w tym budynku.
No no Pani Rozo.
Brałem korepetycje u Pani Sabiny, nie wiedziałem że taka z niej akrobatka była
Też tak robiłem. U babci. Przechodziłem po parapecie na drugą stronę okna. Ten dreszcz pamiętam do dzisiaj. Serducho wlailo i adrenalina była. Zamowanie do ryzyka pozostało….lubię ekstremalne wyzwania. Ocieranie się o granice. Teraz trenuje to z zimnem. Pływam w wodzie bliskiej zera i to dłuższe dystanse .
Pani Sabina Rode….
Moja niezapomniana nauczycielka języka polskiego! To ona zaszczepiła we mnie zamiłowanie do książek!!! Zawsze lubiłam czytać ale ….no właśnie. To dzięki Pani Sabinie Rode, książki stały się dla mnie czymś bez czego się nie da…