Bo to miejsce było, jest i będzie dla mnie bardzo ważne w życiu
Moja przygoda z ulicą Kamienna Grobla 9 zaczęła się w 1980 roku, bo wtedy zamieszkałam w tym miejscu.
Przed blokiem stal wielki okrągły kwietnik, na którym z koleżanką, która przyjeżdżała do babci mieszkającej w tym samym bloku przesiadywałysmy. Przy kwietniku zasadzone były różne drzewa, do których zaczepiałyśmy gumę do skakania i w nią codziennie grałyśmy.
Po lewej stronie od wejścia był i jest nadal murek na którym przesiadywałyśmy już jako starsze dziewczyny.
Przed naszymi balkonami od strony garaży rosły dwie wierzby i był trawnik – tam często grałyśmy w tzw. zbijaka. Czasem do późna, a mama i babcia koleżanki wołały nas z balkonu, abyśmy wróciły już do domów. Oczywiście my twardo prosiłyśmy, że jeszcze przysłowiowe pięć minut.
Najbardziej utknęło mi jednak w pamięci takie wspomnienie. Kiedy jeszcze mieszkał z nami mój wujek, miał on swój zespół muzyczny. I w domu zawsze były gitary, wzmacniacze itd., a w naszej piwnicy perkusja. Kilkakrotnie schodziłam do piwnicy oglądać ten sprzęt. Lecz jako dziecko bałam się plakatów przedstawiających zespoły rockowe tamtych czasów. Dlatego starałam się nie patrzeć na drzwi piwnicy, gdzie owe plakaty były zawieszone.
Naprzeciwko bloku był klub kajakowy Szpicgat i przy płocie rosły śliwki. Często latem z tą samą koleżanka je zbierałyśmy, aby podjeść je później przy pogawędce.
Kolejnym wspomnieniem jest Sylwester. Prawie każdego roku przed północą sąsiedzi wychodzili przed blok z szampanem i każdy składał sobie życzenia noworoczne.
Życie wtedy było beztroskie. Wszyscy się znali i było wesoło.
Teraz mieszka tam już wiele nowych osób i często się zmieniają sąsiedzi. Kwietnika i klubu kajakowego już nie ma. Koleżanka mieszka daleko. A i ja nie mieszkam już na Kamiennej Grobli. Ale staram się kiedy tylko mogę odwiedzać Kamienna Groble 9, bo to miejsce było, jest i będzie dla mnie bardzo ważne w życiu.
Autorka wspomnień i zdjęcia swojego bloku: Marta Hirt-Sarnecka.
Oryginalny plakat Gene Simmonsa z zespołu Kiss pochodzi z tygodnika „Bravo” – numer 23 z 27 maja 1981 roku (prywatne archiwum Jacka Górskiego).