Co się stało z cukierkami?
Tak… kiedyś magia świąt była inna.
Ubieranie choinki i wszystko to, co było przygotowaniem do świąt było celebrowane. Zimy też były inne, śnieżne i mroźne.
Jak ojciec przynosił choinkę, w domu pachniało taką mroźną świeżością. Drzewko tradycyjnie ubierało się w Wigilię, ale przedtem trzeba było przygotować ozdoby.
Bombki były drogie i służyły przez wiele lat, ale inne ozdoby robiło się co roku. Pamiętam jak z siostrą kleiliśmy łańcuchy z kolorowego papieru pociętego na wąskie paski i sklejanego gumą arabską. Rywalizowaliśmy, kto zrobi w takim samym czasie dłuższy łańcuch. Było nerwowo, bo każde z nas chciało wygrać. Wata układana na gałązkach udawała puchową, śnieżną pierzynkę. Z waty robiliśmy także stajenkę, w której ustawiało się obrazek ze świętą Rodzinką.
I jeszcze jedno wspomnienie. Mama kupowała takie długie cukierki „ołówki” w kolorowych błyszczących papierkach. Zawiązywaliśmy nitki i wieszaliśmy na gałązkach drzewka. Czekaliśmy z Teresą (moją siostrą) na ten moment. Później w jakiś „magiczny” sposób wisiały na choince same, pięknie zawinięte papierki, a zawartość znikała… hmmm ciekawe prawda? He, he, he!
Tomasz Woroniecki
Autorka zdjęć: Elżbieta Woroniecka