Dolne w stylu Retro po raz V
Już piąty raz mieszkańcy i miłośnicy Dolnego Miasta spotkali się w naszej dzielnicy na jej święcie. Tak, tak, bo tak można nazwać coroczną imprezę plenerową organizowaną przez Fundację Gdańską na początku września. Chociaż pogoda nie dopisała i kapiący z nieba deszcz przeszkodził głównie dzieciom z korzystania z dmuchańców, to inne atrakcje zapewnione przez Centrum Mrowisko cieszyły się niemałym zainteresowaniem. Dorośli mieli okazję przypomnieć sobie przeboje sprzed lat w wykonaniu Skaldów. Wspólne śpiewanie takich piosenek jak m.in. „Prześliczna wiolonczelistka”, „Medytacje wiejskiego listonosza”, „Króliczek” wprowadziło publiczność we wspaniały nastrój wspólnej zabawy. Wywiad z Mistrzem słowa i piosenki Bogdana Łazuki zgromadziła pod wielkim namiotem tłum w różnym wieku. Starsi przypominali sobie, a młodzi mogli poznać żywą legendę polskiej rozrywki. Występ Bovskiej zgromadził przed sceną głównie młodzież, ale i trochę starsi też znaleźli klimaty dla siebie.
Z innych atrakcji można wspomnieć tradycyjne już godzinne spacery z Opowiadaczami Historii po kawałku Dolnego Miasta. Opowiadacze także zorganizowali Zakątek Retro przy Inkubatorze Sąsiedzkiej Energii. Była to wystawa starych artefaktów, pocztówek i zdjęć pokazujący Dolne Miasto z okresu międzywojennego. Fotobudka ustawiona na ul. Reduta Wyskok robiła zdjęcia na których w tle były klimatyczne zabytki starego Gdańska.
Wzdłuż ul. Kurzej zajęły miejsca stare zabytkowe samochody. Zdjęcie w stroju z epoki przy zabytkowym pojeździe to wspaniała pamiątka. Down Town Brass i profesjonalni tancerze ze Swing Revolution Trójmiasto zaprosili widzów do nauki tańca. Tańczące kapelusze to była nowa atrakcja tegorocznego Retro. Odważni uczestnicy byli zapraszani do tańca na namalowanych na ulicy kapeluszach, a w nagrodę otrzymali upominki w postaci słomkowych kapeluszy.
Detko Band jak zwykle nie zawiódł i grając taneczne jazzowe standardy nakłonił wiele par do tańca. Zabawa była przednia, a tłok na parkiecie był tego najlepszym dowodem.
Foodtracki ratowały życie głodnym i osłabionym po tanecznych szaleństwach, serwując frytki belgijskie z rozmaitymi sosami i inne przysmaki.
Przysłowiową wisienką na torcie był występ Oddziału Zamkniętego, który był ostatnią atrakcją tego wieczoru. Zespół porwał publiczność i sprowokował do wspólnej zabawy i wspólnego śpiewania ich przebojów.
I ani deszcz, ani zimno nie zepsuły zabawy tym, którzy nie boją się takich przeszkód. A ci, którzy przestraszyli się i nie dotarli niechaj żałują, bo na następne harce przyjdzie czekać okrągły roczek.
Autorka tekstu: Elżbieta Woroniecka.
Autorzy zdjęć: Elżbieta i Tomasz Woronieccy.