Dziewiątką do miasta
Był rok 1973. Wiemy to z opisu na drugiej stronie tego zdjęcia.
Tramwaj linii 9 właśnie zatrzymał się na przystanku przy Szkole Podstawowej nr 37 (za pięć lat w tym samym budynku swoją działalność rozpocznie Pałac Młodzieży) na Alei Leningradzkiej. Część pasażerów już z niego wysiadła. Na przystanku stoją jednak inni, którzy właśnie na ten tramwaj czekali i do tego tramwaju teraz wsiadają. Jeszcze chwila i motorniczy siedzący na okrągłym, kręconym stołku zamknie wielkie, przesuwane drzwi i pojedzie dalej w kierunku Stoczni im. Lenina. Po drodze zaliczy jeszcze przystanki przy budynku Służby Bezpieczeństwa na Okopowej; przy Meblowcu, który za kilka lat przekształci się w budynek LOTu i przy Dworcu Głównym PKP. Minie nie tak dawno zbudowany wysokościowiec popularnie zwany Zieleniakiem, a w końcu wjedzie na pętlę przy stoczni Gdańskiej. Tam zatrzyma się na kilka minut, a może i nie. I obierze kurs w drugą stronę, aby zawieźć pasażerów w kierunku Dolnego Miasta, Przeróbki i plaży na Stogach.
A gdzie i po co mogli w tym tramwaju akurat jechać Opowiadacze i Opowiadaczki 48 lat temu?…
Ja właśnie odebrałam świadectwo ósmej klasy z sekretariatu SP3 (mojej Trójki) i razem z koleżanką pobiegłyśmy na przystanek „przy koszarach”. Tam wsiadłyśmy do takiej właśnie 9 i pojechałyśmy w kierunku stoczni (u nas mówiło się – „jedziemy do miasta”). Wysiadłyśmy przy dworcu i dalej, piechotą poszłyśmy do „Zieleniaka”. Tam, w CeTO czyli Centrum Techniki Okrętowej pracowała mama tej mojej koleżanki. I jej zadaniem było zrobienie dla nas ksero świadectw. Czas naglił, ponieważ trzeba te kopie było szybko dowieźć do Liceum nr 6 na ulicę Siennicką. Za chwilę był kurs powrotny 9. Kto wie – może tej samej, którą przyjechałyśmy…
Anna Nawrocka-Morze
W 1973 jestem malutką dziewczynką i wsiadam z mamą do tramwaju nr 9, na wysokości kościoła św. Barbary. Podbiegamy obie do małej wysepki przystankowej, gdzie stoi tramwaj z otwartymi drzwiami. Mama mnie stawia na pierwszym stopniu i wtem – drzwi tramwaju się zamykają i mnie ściskają! Byłam przerażona. Ludzie zaczęli krzyczeć, a mama swoim ciałem przytrzymuje drzwi tramwaju. Bałam się i płakałam. Mama miała koleżankę – motorniczą. A że wiedziałam, że ta ciocia prowadzi tramwaje, to całą moją dziecięca frustrację za tamto zdarzenie, którego ciocia nie była autorką – przeniosłam właśnie na nią. Nie lubiłam Jej za to, że mnie jakaś motornicza ścisnęła drzwiami. Wyobrażałam sobie, ze to właśnie ta ciocia jest winna tej sytuacji. Długo trwało, nim zaufałam cioci i uwierzyłam, że to nie ona. A dziewiątka?… W końcu nie pojechałyśmy tym tramwajem…
Danuta Płuzińska-Siemieniuk
Moja mama Krystyna miała tego dnia szczęście, bo akurat z zajezdni wyjeżdżał w swój popołudniowy kurs tramwaj linii 9. Nie musiała więc dochodzić aż do koszar. Wsiadła w tramwaj przy naszym kościele na Łąkowej i dojechała nim do końcowego przystanku. Potem poszła na ulicę Robotniczą, aby dotrzeć do mieszkania z anonsu opublikowanego w „Wieczorze Wybrzeża”. Ktoś ogłaszał w nim, że chce sprzedać łóżko dziecięce. A że ja rosłem jak na drożdżach, więc moje stare łóżeczko było już dla mnie zdecydowanie za małe. Dotarła na miejsce, oceniła stan wspomnianego mebla i stwierdziła, że jednak nie jest nim zainteresowana. Po wyjściu z budynku postanowiła wrócić do domu na piechotę, bo pogoda tego dnia zachęcała do spacerów. A ja w tym czasie spałem w moim niewygodnym łóżeczku…
Jacek Górski
Pamiętam raczej drugi kierunek czyli kierunek Stogi plaża. Byłam wtedy nastolatką, chodziłam do liceum nr VI im. Obrońców Helu na Siennickiej i wybierałam 9 do dojechania do szkoły. Zdarzało się, że jechałam do rodziców do pracy w PWSSP, ale wtedy wybierałam raczej tramwaj spod domu, nr 8. Wysiadałam przy Bramie Wyżynnej. Wcześniej, z tego co pamiętam – 9 miała pętlę właśnie przy Teatrze na Targu Węglowym, ale tutaj mówimy o roku 1973. Pamiętam różne tramwaje… z drzwiami otwieranymi ręcznie i nowocześniejsze, otwierane automatycznie… Wysoki pomost z uchwytem po środku przejścia… W niektórych modelach jeszcze drewniane ławki… I bilety – były w sprzedaży takie karnety 10-cio przejazdowe. Ja takich właśnie używałam jeżdżąc do „szóstki”.
Elżbieta Woroniecka (wtedy Glapińska)
To były cztery opowiadaczowe wspomnienia (każde inne), których punktem wyjścia był tramwaj ze zdjęcia z 1973 r. A jakie skojarzenia przywołuje ten sam czerwony tramwaj u naszych Czytelniczek i Czytelników?…
Spisał wszystkie wspomnienia i do kolejnych wspomnień namawia – Jacek Górski
Tramwaj nr 9 – Plaża Stogi ! Pamiętam zapchaną „9” na plaże… ścisk, kocyki, piłeczki, parawany… a kto się nie zmieścił, wisiał na stopniach tramwaju. Byli też tacy, którzy specjalnie tak jechali.
Długo pamiętało się konduktorki i wspaniałego konduktora mówiącego często wierszyki, dowcipy zachęcające do
kupienia biletu.
A potem do LO VI najczęściej chodziłam na piechotę z kilkoma koleżankami, po drodze można się było nagadać.
Tramwaje to jednak – nasza zajezdnia, nasze wspomnienia…
Przystanek Żabi Kruk to przystanek przy domu moich dziadków mieszkających „na Ogarnej”. Na tym przystanku wsiadaliśmy do „9” i wracaliśmy od nich do naszego domu przy ul Nowomiejskiej, przy Stoczni. Lub odwrotnie 🙂 Jeździła nim tez codziennie moja Babcia. Na tej samej trasie, ponieważ pracowała w barze Dyrekcyjnym przy ul Dyrekcyjnej 🙂
Więcej o historii tego modelu tramwaju i jego wielkich drzwiach: http://strefahistorii.pl/article/7360-konstal-n-gdanski-tramwaj-na-bombardowanie