Elmet
Parę lat temu wpadł mi w ręce prospekt reklamujący wciągarki elektryczne produkcji bułgarskiej, które były niezbędnym wyposażeniem wielu magazynów. Był to w latach 70. i 80. rarytas. Aby zakupić ów rarytas trzeba było zapisać się w długiej kolejce. Jedynym dystrybutorem tego urządzenia był mój pierwszy zakład pracy, tytułowy Elmet, a właściwie jego część tzw. Dział Techniczny – dawna Centrala Techniczna, mieszczący się przy ul. Łąkowej, tuż obok charakterystycznego budynku przedwojennego Monopolu Tytoniowego, powojennego WPHW i obecnego LPP. Był to brzydki peerelowski „klocek” powstały po wojnie w miejscu zburzonych zabudowań Królewskiej Fabryki Karabinów (Elmet miał jeszcze dwa działy – Dział Metalowy na ul. Marynarki Polskiej i Elektryczny na Oruni).
Zaczęłam tam pracę pod koniec 1979 roku od działu finansowego. Wypisywało się wtedy ręcznie noty odsetkowe wszystkim tym, którzy nieterminowo uiszczali należności. Kiedy tego się nauczyłam, przeszłam do następnego działu – Działu Księgowości. Tutaj były trudniejsze zadania. W pracy panowała wspaniała atmosfera, starsze koleżanki pomagały tym młodszym, do których się wówczas zaliczałam… Nie było jeszcze wtedy komputeryzacji i wszystkie rozliczenia i księgowania robiło się ręcznie. Zdarzało się czasami, że kiedy przychodził czas zamykania miesiąca szukało się błędów w podliczeniach, bo przecież
bilans musiał wyjść na zero!
to siadałyśmy wówczas wokół biurka i szukałyśmy na wydrukowanych taśmach np. 1 grosza… teraz to wspominam z rozrzewnieniem, ale wówczas było to wkurzające. Kiedy wprowadzono w latach 80 komputery i musiałyśmy się nauczyć obsługi nowego sprzętu, to młodsze koleżanki były pomocne tym starszym. Aż nadeszły lata 90. i Elmet jak i inne państwowe zakłady zaczął odczuwać przemiany jakie zachodziły w tamtym okresie. Przeszłam w tym czasie do kolejnego działu, Działu Windykacji. Ścigaliśmy nieterminowych kontrahentów, którzy sami mieli już problemy z regulowaniem należności. I tak Elmet nie wytrzymał prywatyzacji i w połowie lat 90. musiał się zamknąć. Długo jeszcze działał sklep z częściami na parterze, ale piętro zajął Centrowet, czyli hurtownia leków weterynaryjnych.
Kiedy burzono budynek Elmetu, by zbudować kolejny biurowiec należący do LPP miałam mieszane uczucia. Trochę zadowolenia, że niezbyt ładny peerelowski klocek zniknie z krajobrazu Dolnego Miasta, ale sentyment pierwszej pracy, mojej pierwszej szkoły życia, wspaniałych ludzi, z którymi mogłam się zetknąć i z niektórymi połączyła mnie przyjaźń na długie lata, zwyciężył. Było mi smutno kiedy rozpadały się ściany tych pokoi w których pracowałam ponad 12 lat.
Wspominała Elżbieta Woroniecka.