Gdy przymykam oczy…
Gdy przymykam oczy, myślami znowu jestem w moim domu na Łąkowej 54. Patrzę przez okno na główną ulicę Dolnego Miasta. Podziwiam pracę architektów i brukarzy. Największym budynkiem, który zawsze przesłaniał mi część widoku były i nadal są koszary w których obecnie działa Akademia Muzyczna. A po drugiej stronie rzucała się w oczy obszerna bliźniacza kamienica z czerwonej cegły.
W ramach prac nad Trasą W-Z zmieniono przebieg linii tramwajowej. Obecnie tramwaj jedzie wzdłuż dawnej Ułańskiej i Sadowej (które to ulice stały się przedłużeniem Podwala Przedmiejskie po tej stronie Nowej Motławy aż do skrzyżowania z Elbląską). A sama estakada podzieliła Dolne Miasto na dwie nierówne części.
Patrząc przez okno w kuchni wzdłuż Łąkowej w kierunku Długich Ogrodów cały czas pozostaję w wieku XX. Ostatni fragment środkowej alejki ze starymi drzewami, które pamiętają jeszcze czołgi jadące z pobliskiej bazy w kierunku Dworca Południowego i ciężarówki wypełnione puszkami z Blaszanki. I plac zieleni na którym stał kiedyś taki blaszany parterowy barak.
Gdzieś tam dalej widać zniszczony i rozjechany końcowy fragment Łąkowej z zachowanymi elementami torowiska. A co do nowości – tam gdzie stał kiedyś mur z tabliczką
Zakaz fotografowania
za którym znajdował się już teren wojskowy strzeżony przez służby wartownicze, widać teraz ścianę Hotelu Sadowa.
Bardzo często ta podróż w czasie bez wychodzenia z domu kończy się taką myślą…
Ciekawe, co mogłabym zobaczyć, gdybym stała w tym samym oknie przed wojną?…
P.S. Kto wie… może w tym miesiącu uda się znaleźć chociaż częściowo odpowiedź na to pytanie…