Gwiazdy i inne cudeńka
Własnoręczne wykonywanie ozdób choinkowych należało do naszego corocznego, rodzinnego rytuału.
Już dwa przedświąteczne tygodnie były przesycone magią tej świątecznej atmosfery.
Przez cały rok zbierałyśmy opakowania po czekoladach (chodzi o wewnętrzną część czyli tę z folią aluminiową). Powstawały z nich w grudniu gwiazdy i inne cudeńka. Pamiętam jak jednego roku z posklejanych ze sobą takich opakowań powycinałyśmy kółka, które to potem moja babcia przeszyła na maszynie i powstał srebrny łańcuch, który służył przez następne lata jako wyjątkowa ozdoba choinki. Nikt takiego nie miał. Wymyśliła go moja siostra Krysia.
Robiłyśmy ozdoby również z wydmuszek (zawartość lądowała w świątecznym cieście). Tworzyłyśmy Mikołaje, krasnale, aniołki doklejając do gładkiej powierzchni skorupki wycinanki, kawałki materiału (ścinków różnych materiałów było pod dostatkiem, ponieważ babcia obszywała całą rodzinę i swoje znajome) oraz watę albo kawałki koronek. A całość wykańczając farbkami. Te ozdoby były robione co roku, ponieważ ze względu na swoją kruchość nie nadawały się do przechowywania.
Robiło się również takie najprostsze łańcuchy z wycinanki pociętej w wąskie kolorowe paski i sklejane w kółka. Inne były robione z pociętych słomek i kolorowych papierków, które składało się w harmonijkę.
Pomysłów było wiele, a wykonanie i podziwianie własnoręcznie wykonanych ozdób na choince było bezcennym przeżyciem, które wspominam do dziś.
Elżbieta Woroniecka
Zdjęcia z rodzinnego albumu autorki. Na zdjęciach sama Ela.