Herbapol pachniał
Herbapol pachniał!
Powietrze wokół nasączone było wonią ziół. W latach 50–tych, kiedy nie żyło się zbyt dostatnio, moja mama zbierała nad fosą miejską podbiał i suszyła go na rozłożonych na podłodze gazetach. Kiedy dobrze zioła wyschły, zanosiła do Herbapolu na sprzedaż. W ten sposób zdobywała dodatkowe dochody na zakup butów dla dzieci.
Będąc kilkunastoletnią dziewczynką wpadłam na podobny pomysł, aby zasilić swoje „kieszonkowe”. Razem z koleżanką również zbierałyśmy nad kanałem zioła i sprzedawałyśmy je w Herbapolu. Wielkość zapłaty zależała od rodzaju ziół, od stopnia wysuszenia, wyglądu oraz zebranej ilości. Nieźle trzeba było się napracować, aby zdobyć parę złotych. Byłyśmy bardzo zadowolone jak udało nam się sprzedać zioła. Oczywiście zaraz kupowałyśmy u „Myszki” największe lody na patyku.
Z Herbapolem wiąże się jeszcze jedno wspomnienie.
W roku 1980 lub 1981 w czasie sierpniowych rozruchów z Gdańsku wytoczono na ulicę Toruńską, obok mostu kolejowego prowadzącego do Herbapolu, wagon towarowy. Był on barykadą Dolnego Miasta przed nacierającymi zomowcami od strony Starego Przedmieścia.
Młodzież z Dolnego Miasta dzielnie stawiała czoło i czym popadnie rzucała przez barykadę w stronę zomowców. Były też momenty, kiedy musieliśmy uciekać w tylko nam znane zakamarki koło zajezdni tramwajowej.
Autor zdjęcia: Roman Sułkowski.
Autorka wspomnień: Anna Nawrocka-Morze.
Pamiętam nocne przejazdy czołgów po brukowanej Toruńskiej.
W czasie wakacji Herbapol był dobrym wujkiem dla młodzieży bo zarobione pieniążki przeznaczaliśmy na kino. Wspominam też jak puszczałem zdalnie sterowane łódki a luzie pytali gdzie jest żyłka bo nie widzą. Na zamarzniętych kanałach było wspaniałe lodowisko. Dzieciństwo było biedne ale radosne.
Herbapol to czesc wspanialych wspomien z mojego dziecinstwa. Moja mama pracowala w Herbapolu. Czesto zabierala mnie do pracy. Do dzis pamietam te zapachy, jej biuro, moja ulubiona
maszyne do pisania, winde i rampe oraz Pana Grzeszaka. Wspaniale kolonie letnie letnie organizowane przez Herbapol i te „Gwiazdki” z mikolajem ktory przylatywal helikopterem i ladowal na dachu (tak przynajmiej nam mowiono i jako dzieci wierzylismy w to). Pozdrowienia
To wspomnienie o Mikołaju w helikopterze wspaniałe.
Panie Andrzeju – nie chciałby Pan spisać dla nas swoich wspomnień z Herbapolu. Nie wszyscy mogli tam wejść. A Pan mógł i z pewnością sporo pamięta 8^) Namawiamy i prosimy.
Moja mama tez pracowala w labolatrium Herbapolu. Wspanoale dziecinne czasy. Mikolaj, kolonie I ten zapach ziol. Z p. Grzeszakiem tez ktoregos roku rodzice I moj brat bylismy na wczasach , chyba w Karkonoszach.