I warsztat krawiecki trzeba będzie zamknąć
Leopold Britt był mistrzem krawieckim. Swój zakład prowadził na ulicy Langgarten (Długie Ogrody) 79 od najprawdopodobniej 1928 roku. Dom pod tym adresem stał mniej więcej w połowie współczesnego budynku Szkół Ekonomiczno-Handlowych im. Macierzy Szkolnej w Gdańsku z ulicy Seredyńskiego 1A. Od skrzyżowania z ówczesną Trojangasse (współczesna Seredyńskiego właśnie) dzielił go tylko jeden budynek oznaczony numerem 80/80a. W okresie który nas interesuje, mieściła się w nim do 1939 roku Polska Szkoła Handlowa.
Pod koniec marca 1941 roku krawiec Britt odebrał od listonosza bieżącą korespondencję. Jakiś rachunek, kartkę pocztową z reklamą nici i igieł najlepszej jakości po promocyjnej cenie, widokówkę od przyjaciela oraz… pismo urzędowe. Pisma urzędowe nigdy nie wróżyły nic dobrego. Nożyczkami delikatnie odciął górną część koperty i wyjął ze środka niewielką, sztywną kartkę. Przeczytał ją raz, potem drugi, a potem jeszcze trzeci dla pewności obracając na drugą stronę, aby sprawdzić, czy nic więcej nie jest tam napisane. Ale przekaz na kartce był jasny i prosty. A pieczątka i podpis oryginalne.
Britt westchnął ciężko. Coś czuł, że przez najbliższe dni, tygodnie, a może i miesiące ani razu nie usiądzie przy maszynie do szycia. Był solidnym krawcem i nie wyobrażał sobie, że mógłby zawieść swoich klientów. Wziął zatem do ręki zeszyt w którym miał zanotowane wszystkie najbliższe wizyty i dokładnie je policzył. A następnie zdjął fartuch, odwiesił centymetr na kołku, zamknął warsztat na cztery spusty i udał się do najbliższego urzędu pocztowego, aby zakupić w nim kilkanaście kartek pocztowych. Przez całą sobotę i niedzielę chodził po mieszkaniu pochmurny i naburmuszony. Nawet jego ulubiona zupa ugotowana na obiad nie poprawiła mu humoru.
W poniedziałek 31 marca 1941 roku wstał wcześnie rano, usiadł przy swoim ulubionym stole, odsunął na bok wszystkie krawieckie przybory i zaczął kolejno, kartka po kartce skreślać kilka podobnych zdań pod adresem konkretnych osób zgodnie z notatkami w zeszycie.
Jedną z takich kartek zaadresował do Pani Richter mieszkającej we Wrzeszczu na ulicy Hochstrieß (Słowackiego) 3d. A treść przesłanej wiadomości brzmiała mniej więcej tak:
Szanowna Pani Richter!
Proszę nie przychodzić w najbliższą środę (do mnie do pracowni). Od wtorku zostałem powołany (do wojska). Proszę niech pani wyczekuje dalszych wiadomości (ode mnie).
Heil Hitler!
Leopold Britt.
Autor tekstu: Jacek Górski
Tłumaczenie kartki pocztowej: Andreas Kasperski.
Solidna firma