Jak sobie radzono czyli ni to guma, ni to klej
Na początku lat 80., mój tata pracował w stoczni. Jak wiadomo, były to czasy, że wszystkiego w sklepach brakowało.
Zapamiętałam, że któregoś razu, gdy mama miała przyszywać łaty do spodni jeansów mojego brata, ojciec zaproponował inne rozwiązanie. Przyniósł ze swojej pracy, w małym słoiczku mleczko kauczukowe.
Mam przyłożyła łatę do spodni, ale wcześniej brzegi łaty nasmarowała tymże specyfikiem, który nieźle śmierdział, gdy był w stanie płynnym.
Po kilku godzinach, gdy spodnie wraz z łatą poleżały pod obciążeniem, np. pod noga od stołu, to łata elegancko się dopasowała, a spodnie były gotowe do użytku.
U nas w domu nie było maszyny do szycia, ale dzięki gumie – mleczku kauczukowemu używanemu w przemyśle stoczniowym, spodnie dostały swoją druga szansę i przyklejoną łatę.
Wspominała: Danuta Płuzińska-Siemieniuk.
Niestety spodnie z tamtej dekady nie dotrwały do 2022 roku. Dlatego wykorzystaliśmy przykładowe zdjęcie z serwisu Pixabay.