Jeżeli kawa – to tylko w filiżance
Najprościej temat kawy zakończyć na jej mieleniu i młynkach. A to nie jest takie proste. Bo przecież dobrą kawę trzeba w czymś wypić. Pamiętam picie kawy w szklance z metalowym koszykiem – to głównie w pracy. Pamiętam też picie w kubku brązowym duraleks. I jedno i drugie było kiedyś były modne. Ale porcelany nic nie pobije.
W domu moja mama podawała kawę w czarnej filiżance z Ćmielowa. Czarna, błyszcząca na czarnym spodku i jak się popiło łyk, to odsłaniał się biały środek filiżanki z pozostałą po kawie pianką. Ślina leci mi dalej na samo wspomnienie.
Teściowa szybko się nauczyła w czym lubię kawę i podawała mi ją też w Ćmielowie, cała (filiżanka, nie teściowa) jakby koloru piasku pustyni. Zawsze lubię jak ktoś proponuje czarne złoto do picia podane w filiżance. Sam też piję teraz u siebie kawę w porcelanie. Lubię mocną, więc może być mała czarna. To dwie moje filiżanki Thomas’a z ubiegłego wieku. Trochę ich mam.
Posiadacz kawowych filiżanek i autor tekstu: Mariusz Lehmann.