K jak Kilka spraw związanych z rybitwą rzeczną
A po zimie przychodzi wiosna, która w tym roku trochę o nas zapomniała. Nawet na Dolnym Mieście czasami jest zbyt cicho żeby ją poczuć. Ludzie marzną, ptaki się chowają, liście i kwiaty leniwie się pokazują. Teraz już wszyscy patrzymy w górę, kiedy przylecą jerzyki i głośnymi bandami będą pruć powietrze nad naszymi głowami. Ale przed jerzykiem który właśnie zwiastuje już lato to rybitwa rzeczna ogłasza na Motławie, że to już jest wiosna, ta prawdziwa wiosna. Zawsze, a może przeważnie przebywa wśród mew i tam możemy ją najszybciej wypatrzyć.
Choć niby podobna, to jednak inna. Jest wyraźnie mniejsza. Kiedy siedzi, to widać że ma bardzo krótkie nóżki. Ale siedzi zawsze tylko chwilę, bo rybitwa nigdy nie ma czasu, zawsze gdzieś leci. No tu dopiero można zobaczyć jej akrobacje, szybkość i manewry niczym na pokazie lotniczym. Rybitwa łowi małe rybki atakując z powietrza – raz za razem pikując w dół, prując wodę i natychmiast wznosząc się w powietrze, obojętnie czy połów był udany czy też nie.
To ją też różni od mewy, że rybitwa nie siada na wodzie.
Jak ją poznać, już pisałem. Jest dużo mniejsza, mniejsza nawet od śmieszki. Ma smukłą budowę ptasiego ciała. W locie widać jej długie skrzydła, wąskie i zaostrzone na końcach oraz ogon, też długi przypominający ogon jaskółki dymówki. Na głowie ma czarny berecik, który z dołu może być niewidoczny, jednak jest on wyraźny i zachodzi aż na szyję. Dziób czerwony i trochę dłuższy od mewy śmieszki.
No i jeszcze raz powtórzę: jeżeli widzimy ptaka w locie i usiądzie on na wodzie, to wtedy nie jest to rybitwa!
Nad naszą Motławą często możemy je spotkać przy „Kamiennych Dziewicach” albo nad wodą wzdłuż całej fosy.
Moim zdaniem od paru lat jest to u nas ptak lęgowy, bo można go obserwować przez całe lato, nawet z młodymi osobnikami jak zaczynają swe loty.
Obserwacja rybitwy rzecznej to frajda i każdemu polecam, żeby zobaczył jej powietrzno-wodne akrobacje, bo przy tym też ćwiczymy mięśnie karku i bystrość oka.
Autor gawędy i wszystkich prezentowanych zdjęć – Mariusz Lehmann