K jak kulczyk i inne łuszczaki
Z cyklu K dziś nie będziemy patrzyli na wodę, tylko na drzewa i krzaki. Teraz jest ostatnia chwila żeby nie tylko usłyszeć i posłuchać ptaków, a raczej ptaszków na drzewach. Ale też i je zobaczyć. Kiedy liście zakryją całe gałęzie, będzie to już bardzo utrudnione. Dolne Miasto na nasze szczęście ma jeszcze takie tereny zielone i dużo drzew które służą takim ptakom jak łuszczaki. Plac Wałowy, punkt ujęcia wody, wszystkie krzewy głogów, Bastion Miś to takie rezerwaty.
Tak dziś będzie o łuszczakach z rzędu wróblowych. I tu jest pewien podział – jedne odlatują na zimę, inne częściowo, a jeszcze inne zostają i zimują w Gdańsku.
Na pierwszy plan idzie kulczyk, jeden z naszych najmniejszych łuszczaków.
Z wyglądu bardzo przypomina kanarka. Żołtozielony z ciemnymi paskami i dość małym dziobem. Słychać go wszędzie i łatwo go rozpoznać po dzwięku. Kiedyś na wiosennym spacerze z „Ptasim Radiem” Ewelina Sobańska powiedziała że jego śpiew można porównać do dżwięku potrząsanego pęku kluczy. Było to bardzo trafne i od tego czasu jak go słyszę, to łapię się za kieszeń i sprawdzam czy moje klucze są na miejscu. Zawsze też myślę, że to jakiś ptak niesie zaginione klucze to wnętrza Gertrudy, bo nikt nie może jej otworzyć. Zobaczyć kulczyka to już trzeba się mocno wpatrzyć w wysokie partie drzew, bo przeważnie siedzi wysoko. Czasami łatwiej zobaczyć go, jak przelatuje. Wygląda wtedy tak jak lecący zielony kamyk. Szybko i do celu.
Drugim łuszczakiem jest u nas szczygieł. Ten sam, który ma nawet na Dolnym Mieście swoją ulicę. Szczygieł to ptaszek, który w ostatnich latach zmniejszał w Polsce swoją liczebność. Ale nie u nas. Tutaj zwiększa on swoją populację. Obecnie jest go dość dużo. Można spotkać całe stadka tych ptaków na krzakach głogu. Szczygieł jest bardzo charakterystyczny i nie można go pomylić z innym ptakiem. To jeden z bardziej kolorowych ptaków. Kolory biją w oczy. Czerwień nasady dzioba, biały policzek, czarny kark, czarne skrzydła z żółtym paskiem. Ten kto go zobaczy, będzie pewien że to on.
Trzeci to zięba. Z nią jest bardzo ciekawa historia, bo jeszcze parę lat temu zięba na zimę opuszczała nasze tereny. Później zostawały samce, które obrały sobie za zadanie przygotowania terenu do lęgów przed powrotem samic. A obecnie spotyka się już i jego i ją zimującą na miejscu. Dowodzi to, że klimat się zmienia i ptakom nie opłaca się odbywać dalekich podróży. Zięba to przede wszystkim przepiękny śpiew. Kiedyś łapano je do klatek właśnie dla ich głosu. Ale i wygląd samca jest bardzo ciekawy. Głowę pokrywa niebieska czapeczka, od spodu zaś zięba jest rdzawa lub w kolorach przechodzących aż do odcieni czerwieni. Na skrzydłach można dostrzec białe plamy. Samiczka jest mniej atrakcyjna ale tak już u ptaków bywa – no tak jak w życiu. Zięba to jeden z najliczniejszych naszych ptaków.
To tylko trzy pierwsze, ale nie ostatnie. Bo są jeszcze dzwońce, czyże i makolągwy.
Czas na spacer. Wyjdźmy na Dolne Miasto i nasłuchujmy – bo to prawdziwe wiosenne koncerty.
Autor gawędy i wszystkich zdjęć – Mariusz Lehmann