K jak kurka wodna i… łyska
Już chyba czytelnicy litery K zdążyli zauważyć, że często przebywam na naszych bastionach, śledząc co tam w trawie i trzcinie piszczy. Czasami obserwuję też innych spacerowiczów. Zdarza mi się kogoś zaczepić i porozmawiać. Staram się tłumaczyć – co i teraz tu uczynię –
Nie rzucajcie ptakom chleba!
Chleb to nie jest pokarm, który one mogą jeść. Chleb zawiera dużo soli i drożdże z którymi ptaki sobie nie radzą. Tylko ptaki morskie mają gruczoł wydalający nadmiar soli z ich organizmu. Dla innych ptaków nasze „dobre serce” może się okazać tragiczne w skutkach.
Ale wracając do tytułu… dlaczego dziś kurka wodna lub jak kto woli kokoszka (obie nazwy prawidłowe). A dlatego, że stałem na żółtym mostku, oczywiście z aparatem. Obok mnie stał pan z panią. I usłyszałem:
O, jaka fajna ta kaczuszka
Fakt, i kokoszka i łyska często przebywają w towarzystwie kaczek, ale to zupełnie inna historia. O kaczkach już było, to kaczkowate. A kurka i łyska to rząd żurawiowatych, a rodzina chruścieli. Tak więc bliżej im do „Gdańskiego Żurawia” niż do popularnej krzyżówki. Dlaczego? Jednym z powodów są ich nogi, które nie mają błon pławnych, tylko łapki z długimi palcami. U kokoszki na palcach są fałdy skóry. A u łyski płatki skórne, które pozwalają im pływać.
Jak odróżnić kokoszkę od łyski? To jest bardzo proste. Łyska jest większa, ma białe zrogowacenie na czole. Poza tym jest cała czarna i nikogo się nie boi. Pogoni nawet łabędzia, jak jej wejdzie w drogę.
Kokoszka jest mniejsza. Posiada biały pasek na boku. Dziób żółtawy z czerwoną nasadą zachodzącą na czoło. Raczej płochliwa i skryta. Ucieka na widok człowieka. Przebywa zawsze w pobliżu trzcin. Też czarna.
Mamy szczęście że na Motławie oba gatunki są dość liczne, bo obecnie uznawane są za gatunki, których populacje maleją. I oba podlegają ścisłej ochronie. Patrzmy na nie i cieszmy oczy, kiedy zobaczymy jak się gonią po wodzie. Tak, tak – bo czasami po tafli wody one biegają, a nie pływają.