K jak szpaK
Szpak to nic skomplikowanego bo należy do rodziny „szpaków” i tyle w temacie.
Tak, dzisiejszym bohaterem gawędy przyrodniczej jest szpak. Szpak który do niedawnych lat był też zwiastunem wiosny i zbliżającego się lata. Tu znowu – „sorry, taki mamy klimat”. Zatem tak może od 5 lat szpak w coraz to większej liczbie nie odlatuje od nas na zimę. Tylko buszuje razem z kwiczołami, droździkami i kosami na krzakach głogu i w jemiole. Całe lata ludzie zachwycali się pięknymi stadami, wręcz chmurami tworzonymi przez szpaki podczas przelotów. Na filmach przyrodniczych to ulubiony motyw jak stado szpaków zmienia kształty chmur, raz zbijając się w kulę a innym razem w płaski dywan. Taki spektakl może trwać dobrych kilka chwil ciesząc oko obserwatora. Zjawisko to możemy też zobaczyć tuż po tym jak młode opuszczą gniazda i rozpoczyna się trening lotów.
No dobrze – ale jak wygląda szpak?
Jest to ptak o czarnym upierzeniu z połyskującymi, odblaskowymi piórami. Jak na jego wielkość ma dość długi, żółty dziób. Można go też poznać po czerwonych nogach.
Na podstawie takiego opisu teraz każdy by szukał po prostu czarnego ptaka. A czarny z żółtym dziobem to kos samiec. Tylko że ma jeszcze dłuższy ogon. Szpak w świetle dziennym, tym bardziej w słońcu mieni się tysiącami barw. Obserwując szpaka w słoneczku, jak będzie zmieniał pozycję można odnieść wrażenie, że to klejnocik.
Wiosną szpaki chętnie zajmują budki lęgowe albo dziuple i tam wyprowadzają lęgi. Często zajmują dziuple innym ptakom, co wcale nie jest szkodliwe, ponieważ szpak dość wcześnie wyprowadza swój lęg i opuszcza budkę lub dziuplę, którą inne ptaki wykorzystują po nim. Sam obserwuję taką szczelinę w elewacji budynku, gdzie szpak jako pierwszy się melduje, a po nim miejsce zajmuje jerzyk.
Szpak to ptak często przeganiany przez działkowiczów i sadowników, bo potrafi objeść całe drzewko z czereśni i wiśni. Ale przecież nie tylko on to robi. Jeżeli każdy ptak ma w ten sposób dostęp do łatwego posiłku, to i dzięcioł i kos też z tego skorzysta. Podstawowym pokarmem dla szpaka są jednak owady, więc zanim wyczyści nam drzewko z owoców, zje tyle szkodników, które bez niego i tak zniszczyłyby nasze zbiory. Mamy więc dylemat albo jak kto woli paradoks.
Szpak to szkodnik czy lekarz sadu, lepiej z nim czy bez niego?
Tu trzeba przypomnieć historię wróbla, który zjadał zbiory w pewnym kraju. Po jego wybiciu zbiory doszczętnie zjadła szarańcza.
Wracając do słynnych chmur szpaczych podczas ich lotów, każdy się zastanawia czemu to ma służyć. Rozwiązanie jest dość łatwe. Po pierwsze w ten sposób ćwiczy się młode ptaki do przelotu, bo jeżeli odlot to jak u większości ptaków, łatwiej zrobić to w stadzie. Po drugie i obecnie chyba ważniejsze, jest to metoda obrony przed ptakami drapieżnymi. Taki drapol, czyli jastrząb, krogulec albo sokół wędrowny traci orientację, kiedy mu przed oczami miga co chwilę zmieniający się kształt i nie potrafi wybrać ofiary na swój posiłek. W ten sposób potrafią nawet solidnie przegonić drapieżnika, który wskutek przewagi stada odlatuje z miejsca polowania.
Przyroda to wielkie odkrycia i fajne obserwacje, gdzie i szpak ma swoje miejsce. Niech tak pozostanie – tym bardziej na Dolnym Mieście i Dzikiej Fosie Miejskiej.
Autor gawędy i wszystkich prezentowanych zdjęć – Mariusz Lehmann