Kamienice na Wyspie Spichrzów

Ponad sto… ponad dwieście… a bywało nawet, że i ponad trzysta – w zależności od wieku, na obszernym terenie Wyspy Spichrzów stało mniej lub więcej przestronnych parterowych lub wielokondygnacyjnych magazynów zwanych spichlerzami, wypełnionych po brzegi towarami, które akurat rozładowano, przygotowywano do załadunku lub zwyczajnie przechowywano pod dachem w konkretnym celu. Ale kiedy było robione omawiane poniżej zdjęcie, ten wspomniany na początku okres największego zagęszczenia Wyspy Spichrzów tego typu budowlami odszedł już dawno w niepamięć. Wystarczy powiedzieć, że jedynym widocznym, symbolicznym śladem po spichlerzu na tym zdjęciu  (bo w całości żadnego spichlerza nie można tu zobaczyć) jest ceglany mur stojący frontem do Nowej Motławy. Mur, który stał w tym samym miejscu także jeszcze długo po II wojnie światowej i był ostatnią pozostałością po spichlerzu Wielbłąd. Mijało się go idąc co poniedziałek i czwartek na rynek na Chmielnej. Jeżeli ktoś o nim zapomniał – można sobie przypomnieć jego kształt i położenie na zdjęciu umieszczonym pod koniec artykułu.

Zatem jeżeli nie spichlerze, to co? Częściowa odpowiedź na to pytanie znajduje się jeszcze teraz cały czas na ulicy Owsianej i Wspornikowej. Do chwili obecnej stoją tam ostatnie kamienice w tej części Śródmieścia. Ostatnie od strony ulicy Chmielnej. A trzeba wiedzieć, że te ciągi kamienic biegły prawie aż do samej Nowej Motławy. I na prezentowanym zdjęciu właśnie te skrajne kamienice z drugiego końca bardzo dokładnie widać. Pierwsza od strony lewej to trzypiętrowa kamienica z wykuszami na rogach i w pionowej osi symetrii – usytuowana, jak można przypuszczać na nieistniejącej w chwili obecnej ulicy Zarzewie (Brandgasse). Na planie miasta oznaczona była numerem 10. Gdyby przedłużyć tę ulicę na drugą stronę, to jej kontynuacją byłaby ulica Ułańska na Dolnym Mieście. W tej chwili mniej więcej w jej ciągu biegnie estakada trasy W-Z. Następna, bliższa nam kamienica złożona z trzech pięter i poddasza, z oknami wychodzącymi na ulicę Motławską, lewy brzeg Nowej Motławy i z ozdobnymi wykończeniami pod parapetami i nad oknami to budynek usytuowany mniej więcej pomiędzy przedwojenną ulicą Mysią (Mausegasse) czyli powojenną Owsianą oraz Wspornikową (Stützengasse).  Wg wszelkiego prawdopodobieństwa wspomniana ulica Wspornikowa biegła dokładnie wzdłuż południowej ściany tego białego parterowego budynku (baraku/magazynu?), którego front z ukośnym dachem dostrzec można za rufą cumującego przy brzegu statku. Niewidoczna w kadrze ostatnia ulica w tej części, która do chwili obecnej funkcjonuje to Jaglana (Kiebitzgasse), na której działała nawet bocznica kolejowa odchodząca od ulicy Chmielnej. Zdjęcie zrobione zostało pod takim kątem, że nie uchwycono w całości ani jednego budynku ze wspomnianej wcześniej ulicy Mysiej. Chociaż uważne oko dostrzeże drobne fragmenty jednej z kamienic.  Ale za to na dalszym planie widać kilka innych charakterystycznych elementów ówczesnego krajobrazu. Fragment Małej Stągiewki i czubek Dużej Stągwi. Charakterystyczny budynek na rogu ulic Długie Ogrody i Szafarnia plus kilka dalszych domów z obu wspomnianych ulic. A całość uzupełnia czynny i zamknięty akurat Most Rogoźników.

Przenieśmy się teraz na ulicę Kamienna Grobla z okolic której zrobiono to zdjęcie. Idąc od prawej strony – widzimy po pierwsze fragment drewnianej zabudowy przypominającej szopę oraz dwie łódki przycumowane jedna do drugiej. Na tej bliżej środka Nowej Motławy widać dwie osoby w białych ubraniach (może sztormiakach?). Bo piasku biegnie w naszą stronę chłopiec w wieku mniej więcej 5-6, może 7 lat ubrany w krótkie spodnie i koszulę z długim rękawem. Przesuwając wzrok dalej w lewo – dostrzec można czapki na głowach dwóch osób pochylonych na brzegu. Chyba nigdy nie dowiemy się, co mogli akurat tego dnia o tej porze robić w tym miejscu. Ostatnią postacią jeszcze niewymienioną, ale uzupełniającą całość jest kolejne dziecko (też chyba chłopiec) stojące tyłem do fotografa i wpatrujące się w wodę. Czy to możliwe, że osoby te (szczególnie dzieci) mieszkały przed wojną właśnie na Kamiennej Grobli?…

Na koniec można spróbować pokusić się jeszcze o odpowiedź na pytanie – co robił w tym miejscu ten dość spory statek pływający pod norweską banderą? Za historyczny trop może posłużyć nam fakt, że w tamtym miejscu na ulicy Jaglanej działała w latach 1892-1929 rafineria cukru (Westpreuβische Zuckerraffinerie Otto Wanfried). A później w tym samym miejscu swoje magazyny, chłodnie i biura posiadała spółka Braun, Ernst & Co. działająca na Wyspie Spichrzów pod różnymi adresami – na Mysiej (około 1908-1913),  na Chmielnej (lata 1913-1932) jak i właśnie na Jaglanej (1933-1942). Późniejszych danych brak. Była to firma zajmująca się importem i hurtową sprzedażą ryb morskich, a dokładniej śledzi. Statek z Norwegii + śledzie + koniec ulicy Jaglanej w latach 30. – ta koncepcja wydaje się bardzo prawdopodobna!…

Oryginalne przedwojenne zdjęcie pochodzi z kolekcji Opowiadaczy Historii Dolnego Miasta w Gdańsku. Autorem powojennego zdjęcia z pozostałością spichlerza Wielbłąd jest Tomasz Woroniecki. Zaprezentowane ogłoszenie ukazało się w „Księdze adresowej przemysłu, handlu i finansów” z 1922 wydanej nakładem Ministerstwa Przemysłu  i Handlu.

Autor tekstu: Jacek Górski

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *