Króliki, kuźnia i ptysie
W miejscu gdzie stoi teraz Szkoła Podstawowa nr 65 im. Alfa Liczmańskiego były niegdyś ogródki działkowe. Sami też mieliśmy tam ogródek. Hodowaliśmy gołębie, króliki. Był też prosiaczek. W miejscu gdzie stoi teraz przychodnia, były łąki. Nie było też wówczas bloków przy Kamiennej Grobli. Tam były pola i ogródki.
Do mleczarni na Toruńską biegaliśmy po mleko. Na Wróblej i Kurzej miałam wiele koleżanek, jak również i na Thalmana. Spotykaliśmy się na alejce na przeciwko kościola i tam zaczynała się zabawa w podchody. Było super. Przy łaźni mieszkało moje kuzynostwo. Do samej łaźni chodziliśmy z ciekawości (w naszym domu były łazienki).
Latem biegaliśmy na Olszynkę od strony ul Kieturakisa (ówczesna ul. Śluza) nad kanał opalać się i się w nim popluskać. Woda była mulista i gęsta. Ale nic nam nie przeszkadzało i nikt nie chorował, Zimą zaś były sanki i łyżwy. Jeździło się cały dzień po zamarzniętym kanale.
Mniej więcej na wysokości apteki na Jaskółczej była kuźnia. Rzeźnik nazywał się Janik. Był też krawiec Pan Czarzasty. I szklarz Byk. W pamięci zapadły mi sklepy Skindera, Pod Zegarem, Ziomkowa, Zielona Budka Pani Gieni – a w niej słynne ptysie i anyżki na Chłodnej.
Były też tzw. dechy, gdzie odbywały się potańcówki dla starszych i karuzela dla najmłodszych. To było na placu przy koszarach.
Wspominała: Maria Ewa Góralska
Autor czarno-białej fotografii: Artur Wołosewicz.
Źródło: Sobiecka L., Kaliszczak M. (ed.), Gdańsk – Dolne Miasto. Dokumentacja historyczno-urbanistyczna, PP Pracownie Konserwacji Zabytków Oddział w Gdańsku Pracownia Dokumentacji Naukowo-Historycznej, Gdańsk 1979.