Książka z dedykacją od sąsiadki
Kiedy ja byłem małym chłopcem, Ona była dla mnie najstarszą mieszkanką naszej kamienicy. Była o wiele starsza niż moja babcia. Była też starsza od sąsiadek mieszkających pod numerem 2 oraz 5. A może była najstarsza na naszej ulicy?… Jak się później dowiedziałem – urodziła się jeszcze w XIX wieku. Mieszkała na tym samym piętrze co my, ale pod siódemką. Miała na imię Stefania. Bardzo ją wszyscy lubili. Ja też.
Rok 1975 powoli dobiegał końca. Następnego dnia miała być Wigilia. Pani Stefania poprosiła mnie na chwilę do swojego mieszkania, a tam wręczyła mi książkę. To były wiersze Marii Konopnickiej wydane w zbiorze „Co słonko widziało”. Nasza Księgarnia. 1957 rok.
Myślę, że kojarzycie z tej książki np. wierszyk „Zła zima” –
Hu! hu! ha! Nasza zima zła!
Szczypie w nosy, szczypie w uszy,
mroźnym śniegiem w oczy prószy,
wichrem w polu gna!
Nasza zima zła! (…)
albo wierszyk „Co dzieci widziały w drodze” –
Jadą, jadą dzieci drogą,
siostrzyczka i brat,
i nadziwić się nie mogą,
jaki piękny świat. (…)
lub ten dziecięcy klasyk –
O większego trudno zucha,
Jak był Stefek Burczymucha,
– Ja nikogo się nie boję!
Choćby niedźwiedź… to dostoję! (…)
A być może niektóre osoby patrząc na okładkę tej książki – wykrzyknęły:
O ja cię. Pamiętam tę książkę. Też taką miałem/miałam. Tylko co się z nią stało/gdzie ona jest?…
Kiedy Pani Stefania wręczała mi tę książkę, zwróciła mi uwagę na dedykację, którą specjalnie dla mnie wtedy napisała. Ta dedykacja przetrwała do dzisiaj. A brzmi ona tak:
Potem zupełnie o tym wpisie zapomniałem. I dopiero niedawno przeglądając karton z książkami z dzieciństwa wyjąłem wspomnianą książkę. Zacząłem ją przeglądać, przypominać sobie niektóre wiersze i znalazłem też tę dedykację.
Gdańsk, dn. 23. XII.75
Sympatycznemu i mądremu malutkiemu Jacusiowi na pamiątkę od
S. Michalczewskiej
I stanął mi przed oczami ten moment, kiedy wchodzę do dużego pokoju naszej sąsiadki (wtedy wydawał mi się ten pokój taki ogromny), a na samym środku okrągłego drewnianego stołu leży książka Marii Konopnickiej. A potem dostaję ją w prezencie pod choinkę… A było to tak niedawno. Zaledwie 45 lat temu.
Autor wspomnień: Jacek Górski.
PS. Przejrzyjcie proszę w te święta swoje najstarsze książki w biblioteczce. Może też zaskoczy Was jakaś zapomniana dedykacja od babci… wujka… siostry… kolegi… sąsiadki… mamy… albo nauczyciela…