L.Stadt – Oczy kamienic
Ten zespół nie pochodzi z Dolnego Miasta. Nie pochodzi z Gdańska. Nie pochodzi nawet z Trójmiasta. L.Stadt to łódzka formacja, która działa na rynku od 2003 roku. Grupa najbardziej znana była do tej pory chyba z piosenki „Come Away Melinda”. Skąd zatem pojawia się o niej artykuł na stronach Opowiadaczy Historii Dolnego Miasta w Gdańsku?…
Muzyką pop interesuję się od czasów szkoły podstawowej. Moja ulubiona dekada to lata 80. Ale w miarę możliwości staram się śledzić na bieżąco rynek muzyczny. Chociaż w dobie Internetu nie jest to już takie proste jak kiedyś.
Cały czas jestem wierny Trójce i Liście Przebojów Programu III. Od kilku tygodniu słychać we wspomnianym radiu piosenkę „Oczy kamienic” wykonywaną właśnie przez zespół L.Stadt. Polskie teksty nie zawsze łatwo zrozumieć. W tym przypadku wokalista śpiewa płynnie i zrozumiale. Co więcej – z tekstem napisanym patykiem na piasku można zapoznać się bezpośrednio oglądając teledysk do tego nagrania. Już po pierwszym przesłuchaniu tej piosenki odniosłem wrażenie, że oto powstała i została nagrana pierwsza rockowa ballada o… Dolnym Mieście i jego mieszkańcach. Nie wierzycie?… Wsłuchajcie się w tekst, szczególnie w początek refrenu tak jak ja to zrobiłem:
Nie ma sąsiada co sadził to drzewo… |
Na naszym podwórku rośnie ogromny kasztanowiec. Posadził go chyba jeszcze w latach 50. sąsiad mieszkający kamienicę obok. Cała czereda dzieciaków asystowała mu i pomagała – odgruzowując ziemię pod to zasadzenie. To musiało być spore wydarzenie w okolicy. Sąsiad jakiś czas potem zamienił mieszkanie i się wyprowadził z Łąkowej. A niedawno dowiedziałem się, że kilka lat temu zmarł Na szczęście drzewo cały czas stoi i cały czas rośnie. A pamięć o sąsiedzie wciąż trwa we wspomnieniach dawnych mieszkańców.
… i nie ma sąsiadki co plotła makatki… |
Moja babcia po przejściu na emeryturę zajmowała się robieniem makatek. W latach 80. trudno było o jakikolwiek bieżniczek i wełnę. Ale kiedy tylko udało się coś takiego zdobyć – np. w księgarni albo w drogerii (bo takie to były czasy) – babcia nabierała wigoru i szybko brała się do pracy. W ciągu kilku dni wychodziły spod Jej rąk ręcznie robione słoneczniki, maki oraz różnorodne kompozycje kwiatowe do powieszenie na ścianie. Miała do kwiatów wycięte takie specjalne koła z tektury. A łodygi zwijała z różnokolorowej włóczki. Dla wujka, dla cioci, dla kuzynostwa, dla sąsiada. Babcia zmarła w 2011 roku. Ale ja cały czas mam wszystkie Jej makatki, które kiedyś wisiały w naszym domu.
…zniknął ten stary, co chował dolary… |
Zawsze chodził taki opalony, wysoki, muskularny. Mieszkał chyba gdzieś na początku Łąkowej – w tym domu, co go później wyburzyli pod Trasę W-Z. A może po drugiej stronie. Tylko ze słyszenia wiem, że zajmował się nielegalnie handlem walutą. A może też i czymś innym. Pewnego dnia przepadł jak kamień w wodę i wszelki ślad po nim zaginął…
…w oczach niknie ten świat! |
Wystarczy spojrzeć na wykopy przy dawnej fabryce Batycka, na róg Reduty Wyskok i Szczyglej, na teren po dawnych zakładach futrzarskich na Łąkowej, pusty plac po Blaszance, tyły zajezdni, wspomnienia po domach na Ułańskiej (z obu stron) albo na to odsłonięte jakiś czas temu podwórko pomiędzy Kurzą, Wróblą i wspomnianą już wcześniej inną częścią ulicy Szczyglej. Mam rację?…
A przecież także i w słowach zawartych w zwrotkach można znaleźć odniesienie do naszej dzielnicy. „Złamane zęby bram…”, „podbite oczy kamienic…”, „stłuczone serce dzielnicy…”.
Wiem wiem – powiecie, że ten tekst można też przypisać do innych dzielnic Gdańska – np. Biskupiej Górki, Oruni czy Nowego Portu. Można nawet powiedzieć więcej – opisana w piosence dzielnica stanowi pewnie element krajobrazu niejednego polskiego miasta. I przyznam wam rację. Ale ja odebrałem ją bardzo lokalnie, momentami nawet bardzo osobiście. I ciekaw jestem Waszej reakcji po jej wysłuchaniu. Czy tylko mnie nasunęły się takie skojarzenia?…
Autor artykułu: Jacek Górski.
Zdjęcia nawiązujące do poszczególnych fragmentów refrenu są kolejno autorstwa – Elżbiety Woronieckiej, Krystyny Ceglińskiej, Eugeniusza Kozłowskiego i Tomasza Woronieckiego.
Tak to właśnie rozumiem. Za każdym razem jak słyszę ta piosenkę mam tyle refleksji, jest taka prawdziwa. Trafiłam na nią przypadkiem (alt.pl open FM) na najlepszej stacji świata, niestety w Polsce fajni artyści nie są promowani tylko jakieś „bum bum bumerang wraca bumerang” dżisys jak to brzmi 😉