Mamo – idziemy nad kanał
… takimi słowy informowało się rodzicielkę /zazwyczaj nie czekając na pozwolenie, bo koleżanki już czekały na schodach/, o planowanej eskapadzie w najbliższą okolicę, celem relaksu w gronie koleżanek. Brało się butelkę z posłodzoną herbatą, jakąś kromkę chleba z dżemem, koc i szło się nad ten kanał. Szłam ja. Szła większość moich koleżanek. Ale i całe rodziny szły nad Opływ Motławy, kierując się do końca ul. Chłodną, a następnie skręcając na bastionie w prawo.
Kąpielisk było co najmniej kilka po jednej, jak i po drugiej stronie kanału. Każdy miał jakieś ulubione. (Ale uwaga – w kanale można się było kąpać dopiero po świętym Janie, czyli od 24 czerwca). Woda szybko się nagrzewała, więc pluskali się starzy, młodzi i dzieciaki. Rozkładało się koce, plotło wianki, robiło się bukiety z kwiatów dla mam i babć. Fajne to były czasy. Chyba nie było nikogo, kto by nie doświadczył takiego plażowania na łące i moczenia nóg w wodzie. Małe rybki, zwane koluchami zachęcały nas do prób ich złowienia. Czasem udało się zerwać kaczeńca, choć to wcale nie były kaczeńce, a grążel żółty. Potoczne nazewnictwo się utarło i na koluchy /cierniki/, i na kaczeńce /grążel żółty/, a i pewnie na wiele innych elementów przyrody. Na najbliższą prawdziwą plażę było daleko, jazda niezwykle zatłoczonym tramwajem, a tu – kilka kroków i już było się na łące, gdzie można było się opalać i odpoczywać w słońcu.
A Ty, drogi czytelniku, kiedy ostatnio zrobiłeś sobie piknik na kocu i moczyłeś nogi w naszym kanale ? Może warto to tego lata powtórzyć, albo po prostu pierwszy raz spróbować 🙂
Wspominała: Danuta Płuzińska-Siemieniuk.
Dwa pierwsze zdjęcia pochodzą z Jej domowego archiwum. Pozostałe cztery z archiwum p. Urszuli Kubicz.
Też korzystałem z takiego kompieliska jedno było po przeciwnej stronie szkoły nr59 nawet mam zdjęcie z tego miejsca a jak byłem starszy to chodziłem na skocznię. Po przeciwnej stronie też było kompielisko ♂️♀️
Kanał przez duże K , bo to była Nasza lokalna, dolno miejska nazwa!
W dzieciństwie latem chodziliśmy nad KANAŁ za Chłodną opalać się i pluskać się w wodzie a zimą chodziliśmy tam zjeżdżać na saneczkach bo były tam strome górki z których zjeżdżaliśmy wprost na KANAŁ to była frajda
Ja szukałam sobie patyk, wiązałam do niego sznurek, do sznurka zagięta szpileczek krawiecką, kulkę chleba i szłam ” na głębokie” na pomost łowić koluchy.