Mieszkałem na Dolnej 10a – wspomina Kazimierz Furmańczyk (część XIII)
Część I, Część II, Część III, Część IV, Część V, Część VI, Część VII, Część VIII, Część IX, Część X, Część XI, Część XII
9/ I Liceum Ogólnokształcące w Gdańsku (część II)
Kadrę nauczycielską mieliśmy w mojej ocenie wspaniałą. Każdy prowadził zajęcia w trochę inny sposób. Ale każdy był wymagający i każdy na swój sposób świetnie tłumaczył.. Uczyło nas to dyscypliny i obowiązkowości. Wszystkie przedmioty były dla mnie bardzo ciekawe.
Ze względu na moje szczególne zainteresowania, chciałem wyróżnić p. Skonieczną uczącą matematyki. Osobę bardzo wymagającą, a jednocześnie doskonale potrafiącą tłumaczyć wszelkie zawiłości matematyczne. Potrafiła po kilka razy tłumaczyć materiał, aż wszyscy zrozumieli. Siedziałem wówczas w ostatniej ławce z kolegą Zbigniewem Jankowskim, który podobnie, jak ja miał zdolności do nauk ścisłych. Na ogół pierwsze tłumaczenie materiału było dla nas wystarczające, więc dalej prowadziliśmy między sobą rozmowy na różne tematy, co przeszkadzało innym. W rezultacie musieliśmy opuszczać klasę, aby nie przeszkadzać pozostałym uczniom. (Zwyczajnie wylatywaliśmy za drzwi). Jej podejście i cierpliwość przy tłumaczeniu były dla mnie w późniejszym czasie wzorcem, gdy będąc już studentem dawałem korepetycje.
Bardzo ciekawym nauczycielem był nasz wychowawca; Antoni Księżopolski. Do każdego z uczniów zwracał się w zależności od płci: per Baśka lub per Franek. Na lekcjach wychowawczych organizował różne pogadanki i dyskusje na różne tematy, zachęcając nas do zabierania głosu i wygłaszania swoich poglądów. Oceniał jednocześnie sposób zabierania głosu itp. Organizował też potańcówki, ucząc nas – jak powinniśmy się zachowywać w różnych sytuacjach. Uczył nas – jak zachować się przy stole, jak korzystać ze sztućców itp. Ciekawe były wskazówki: jak brać udział w wieloosobowej dyskusji, żeby nie przerywać wypowiedzi innym, żeby nie zabierać głosu, gdy się na czymś nie znamy lub nie mamy nic do powiedzenia na jakiś temat. Były to świetne lekcje. Porównując tą naukę z zachowaniem redaktorów, szczególnie telewizyjnych, prowadzących wywiady, głównie w ostatnich latach, można było dostrzec ogromną różnicę między „dawną teorią” i „współczesną praktyką”. Będąc w połowie lat 90. w USA, zaobserwowałem, że sposób prowadzenia tam wywiadów w telewizji był zbliżony do stylu dyskusji, jakiej uczono nas w liceum.
Pan Księżopolski organizował nam również wycieczki klasowe. Zachowały mi się dwa zdjęcia ze wspólnej wycieczki nad morze.
W naszej klasie organizował On też nam potańcówki klasowe. Przekąski i napoje przygotowywali rodzice. Była to świetna nauka zabawy w obecności rodziców. Były to też świetne okazje do integracji zarówno uczniów, jak też rodziców. W ostatnich latach organizowaliśmy „prywatki” poza szkołą, ale zawsze zapraszaliśmy rodziców, chociaż nie zawsze przychodzili.
W szkole był „radiowęzeł szkolny”. W każdej klasie był głośnik, a w pokoiku obok sekretariatu była centrala. Podczas przerwy była nadawana muzyka. A pod koniec trzeciej lekcji nadawane były komunikaty. Nie pamiętam, w której to było klasie… Razem z Andrzejem Malinowskim (najlepszy uczeń w naszej klasie) zostaliśmy poproszeni o prowadzenie tego „radiowęzła”. Wymagania były duże, głównie pod względem subtelności. Około 10-15 minut przed końcem trzeciej lekcji włączaliśmy bardzo cicho tło muzyczne i po chwili, również subtelnie ogłaszaliśmy:
prosimy zakończyć lekcję trzecią, nadajemy komunikaty.
Jako pierwsze ogłaszane były komunikaty dyrekcji czytane przez Dyrektora lub odczytywane przez nas. Po tym następowały komunikaty samorządu szkolnego i dalej muzyka. Początkowo byliśmy bardzo zestresowani, ale stopniowo szło nam coraz lepiej. Wszyscy uczniowie byli bardzo zadowoleni, gdyż nadawaliśmy modne, sentymentalne piosenki. Była to wprawdzie tylko chwila, ale umilała szkolną przerwę.
c.d.n.
Autor wspomnień oraz posiadacz swoich zdjęć z klasowej wycieczki – Kazimierz Furmańczyk.