Mieszkałem na Dolnej 10a – wspomina Kazimierz Furmańczyk (część XIX)

Część I, Część II, Część III, Część IV, Część V, Część VI, Część VII, Część VIII, Część IX, Część X, Część XI, Część XII, Część XIII, Część XIV, Część XV, Część XVI, Część XVII, Część XVIII

12/ Obóz w Wojkowej 1959 (część I)

Najbardziej pozostał mi w pamięci obóz harcerski zorganizowany przez nieocenionego Druha Jaworskiego latem 1959 roku w okolicy wsi Wojkowa. Jest to malutka wieś położona przy granicy z ówczesną Czechosłowacją. Mniej więcej w połowie drogi pomiędzy miejscowościami Krynica i Muszyna, leży wieś Powroźnik. W odległości 5-6  kilometrów od Powroźnika w stronę południowo-wschodnią (w kierunku granicy), leży wieś Wojkowa.
Ponieważ napotkaliśmy tam opuszczone domostwa, a nawet nieużywaną Cerkiew, teraz myślę, że tereny te były zamieszkałe kiedyś przez Łemków, następnie przesiedlonych w inne miejsca w ramach akcji „Wisła”.

O ile dobrze sobie przypominam, cięższy sprzęt obozowy przywiózł nam do wsi samochód ciężarowy wraz z kilkoma najmłodszymi harcerzami. My w grupie pozostałych harcerzy podróżowaliśmy: pociągami i autobusami do Powroźnika. Dalsza droga do Wojkowej odbywała się pieszo.

Teren był wspaniały, obóz zlokalizowaliśmy nad potokiem, na skraju lasu, tuż przy granicy państwowej. Wszyscy byliśmy oczarowani widokami i lokalizacją. Część tego uroku starałem się przekazać na zdjęciach.

Był to pierwszy, w pełni samodzielny obóz w kompletnie dziewiczym terenie. Wodę używaliśmy z krystalicznie czystego potoku. Pojechało z nami dwoje rodziców, którzy zajęli się: aprowizacją, gotowaniem oraz podstawową opieką medyczną, która na szczęście nie była potrzebna. Z wielkim zapałem urządziliśmy obóz, z którego byliśmy bardzo dumni, tym bardziej, że tylko trzy osoby były pełnoletnie: Druh Jaworski i dwójka rodziców, a z pozostałych ja byłem najstarszy (16 lat).

Treningi na zbiórkach, biwakach i obozach w zgrupowaniach dały nam dobrą „szkołę” oraz sprawność. Z zapałem poznawaliśmy otoczenie, uczyliśmy się zachowania w obcym terenie, w górach. Zwiedziliśmy też Krynicę i Muszynę. Napotkaliśmy w okolicy wspomnianą wcześniej opuszczoną cerkiew, młyn na potoku, pasterzy pasących owce i słupy graniczne. Po drodze z Powroźnika do Wojkowej odkryliśmy źródło wody mineralnej, z którego chętnie korzystaliśmy.

Droga do Wojkowej wiodła wzdłuż potoku. Pewnego razu zauważyliśmy, jak drogą tą jechał wóz wypełniony sianem. W pewnej chwili wóz przechylił się i wpadł do potoku. Na szczęście koniom nic się nie stało, ale wóz i siano były w wodzie. Rzuciliśmy się na pomoc, gdyż siano odpływało potokiem. Po zakończeniu całej akcji, z której są też załączone zdjęcia, gospodarz bardzo serdecznie podziękował nam. A my, przemoczeni do połowy, ale z satysfakcją z udzielonej pomocy, wyruszyliśmy w dalszą drogę do obozu.

c.d.n.

Autor harcerskich wspomnień i posiadacz wszystkich zdjęć  – Kazimierz Furmańczyk.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *