Mieszkałem na Dolnej 10a – wspomina Kazimierz Furmańczyk (część XVI)
Część I, Część II, Część III, Część IV, Część V, Część VI, Część VII, Część VIII, Część IX, Część X, Część XI, Część XII, Część XIII, Część XIV, Część XV
10/ Harcerstwo 1955-1960 (część II)
Zimą 1955 mieliśmy bieg patrolowy razem z innymi drużynami po górkach i lasach oliwskich. Był bardzo trudny, ale atrakcyjny. Poniżej parę zdjęć z tego biegu: (ja byłem wyposażony w apteczkę)
Głównym celem harcerstwa było oprócz szczytnych celów patriotycznych również nauka spostrzegawczości, samodzielności, zaradności, radzenie sobie w różnych, czasami nieprzewidywalnych sytuacjach. Oraz oswajanie ze środowiskiem, życiem biwakowym i obozowym, współpraca w grupie, wzajemna pomoc itp. To wszystko doskonaliliśmy podczas biegów harcerskich, biwaków i obozów, zdobywając przy okazji mnóstwo „sprawności”. Bardzo wysoko cenię sobie instruktorów, którzy próbowali mnie tego wszystkiego nauczyć. Z Harcerstwem związany byłem aż do 1960 roku, czyli prawie do matury. W czasie do ukończenia Szkoły Podstawowej Nr 4 (czerwiec 1957) byłem przybocznym drużynowego (Druha Jaworskiego). Po złożeniu egzaminów wstępnych do Liceum Ogólnokształcącego Nr 1 przy ul Wały Piastowskie, byłem poproszony o pomoc w zorganizowaniu drużyny harcerskiej przy Szkole Podstawowej Nr 1, przy ul. Wałowej. Stałem się wówczas PO Drużynowego. Ale w pełni wartościowym drużynowym czy może „opiekunem” był Druh Jaworski. Od tego czasu na wszystkie obozy jeździliśmy razem, czyli harcerze ze Szkół Podstawowych Nr 1 oraz Nr 4, co bardzo odpowiadało mi, gdyż jako osoba niepełnoletnia nie mogłem samodzielnie prowadzić drużyny, a w takiej sytuacji miałem okazję dużo nauczyć się właśnie od niego. W czasie swojej aktywności harcerskiej (1955-60) zdobyłem: spośród stopni harcerskich „Harcerza Orlego”, a ze stopni instruktorskich „Przewodnika” oraz mnóstwo sprawności. O ile sobie dobrze przypominam, finalnym warunkiem na stopień „Harcerza Orlego” było m.in. pozytywne zaliczenie biegu harcerskiego nocnego po Zamku w Malborku. Było to ogromne przeżycie, gdyż każdy z nas był pierwszy raz w Malborku. Najważniejszym zadaniem było „nie zgubić się” nocą w zamku i wykonać ogromną liczbę zadań dysponując tylko latarką. Satysfakcja była ogromna.
Kolejną pamiątką z tamtych czasów jest moja legitymacja instruktora.
Autor wspomnień oraz posiadacz wszystkich harcerskich zdjęć – Kazimierz Furmańczyk.