Mieszkałem na Dolnej 10a – wspomina Kazimierz Furmańczyk (część XX)
Część I, Część II, Część III, Część IV, Część V, Część VI, Część VII, Część VIII, Część IX, Część X, Część XI, Część XII, Część XIII, Część XIV, Część XV, Część XVI, Część XVII, Część XVIII, Część XIX
12/ Obóz w Wojkowej 1959 (część II)
We wsi ulokowana była mała kolonia dzieci, chyba z Poznania. Ich samochód ciężarowy pomagał nam w zaopatrzeniu. Najbliższy obóz harcerski (właściwie zgrupowanie 3 obozów) było w odległości ok. 8-10 km od nas.
Czas mieliśmy wypełniony zajęciami terenowymi i zdobywaniem różnorodnych sprawności harcerskich. Najtrudniejszą i najbardziej prestiżową, była sprawność „Trzy pióra”. Ponieważ nikt z nas nie miał ukończonych 18 lat, wymagania były nieco zmodyfikowane. Zamiast trzech dni samotnego przebywania w lesie, wymagania były zmienione. Wychodziliśmy we dwóch, ze względów bezpieczeństwa, gdyż teren był wyjątkowo trudny (góry), gdzie można było skręcić nogę itp., poza tym w lesie były wilki i żmije. Na jedną osobę otrzymywaliśmy bochen chleba.
Jedną dobę musieliśmy przeżyć w lesie samemu dysponując tylko „pałatką” i kocem. Do tego w takiej odległości od obozu, aby w razie potrzeby można było wezwać pomoc. Ale ten, kto wezwał pomoc, ten przegrywał.
Bardzo trudna była druga doba. Wówczas byliśmy we dwóch, ale przez całą dobę musieliśmy ukrywać się, gdyż „cały obóz” w tym czasie szukał nas. Jeśli nas zauważyli, to przegraliśmy. Szukali nas praktycznie od świtu do zmroku. Musieliśmy cały czas śledzić, co dzieje się w obozie, będąc niezauważonym.
Chociaż chyba jednak najtrudniejsza była trzecia doba. Rano, o określonej godzinie przychodziliśmy do obozu i cały dzień przebywaliśmy w obozie. Ale nie wolno nam było odezwać się do nikogo (milczeć). Byliśmy oczywiście prowokowani na różne sposoby. Był to chyba najtrudniejszy sprawdzian.
O ile dobrze sobie przypominam, tylko we dwóch, razem z kolegą (Jankowskim) w tym samym wieku, podejmowaliśmy próbę uzyskania tej sprawności. Próba zakończyła się sukcesem, co było ogromną satysfakcją zarówno dla nas, jak też dla wszystkich uczestników obozu.
We wrześniu 1960 roku oddałem swoją drużynę i zawiesiłem swoją działalność harcerską.
Były dwie tego przyczyny. Pierwsza, to zbliżająca się matura, do której należało się przygotować. A druga to coraz częstsze pojawianie się w „gawędach” harcerskich zabarwień politycznych. Zamierzałem powrócić do aktywności harcerskiej w Warszawie, w czasie studiów. Ale zauważyłem, że tam zabarwienie polityczne było nieporównanie większe. Więc z działalności w Harcerstwie zrezygnowałem.
Jeśli ktoś z Państwa rozpoznał siebie na zdjęciu, bardzo proszę o stosowny komentarz. Jeśli zauważyliście Państwo, że jakieś zdjęcie zostało zamieszczone w niewłaściwym miejscu, będę wdzięczny za odpowiedni komentarz.
c.d.n.
Autor harcerskich wspomnień i posiadacz wszystkich zdjęć – Kazimierz Furmańczyk.