Mieszkałem na Dolnej 10a – wspomina Kazimierz Furmańczyk (część XXIII)
Część I, Część II, Część III, Część IV, Część V, Część VI, Część VII, Część VIII, Część IX, Część X, Część XI, Część XII, Część XIII, Część XIV, Część XV, Część XVI, Część XVII, Część XVIII, Część XIX, Część XX, Część XXI, Część XXII
14/ Studia w Warszawie (część II)
Moja sytuacja materialna w czasie studiów nie była zbyt dobra mimo wspomagania korepetycjami. I dlatego zdecydowałem się na wzięcie stypendium fundowanego przez Okręgowe Przedsiębiorstwo Miernicze w Gdańsku. Stanowiło to gwarancję, że wrócę do domu Rodziców do Gdańska na Dolną.
W trakcie studiów musieliśmy wybrać jedną z pięciu specjalizacji. Ja wybrałem „Fototopografię”. Z grubsza polegała ona na technice sporządzania map topograficznych na podstawie zdjęć lotniczych. W rzeczywistości było to dosyć wszechstronne zastosowanie zdjęć fotograficznych wykonywanych zarówno z samolotu, jak też ze stanowisk naziemnych oraz np. w laboratorium. Służyła ona do odtwarzania kształtów i wymiarów obiektów fotografowanych (fotogrametria). W skład tego wchodziła również identyfikacja tego, co było sfotografowane na zdjęciach lotniczych (fotointerpretacja). A później też satelitarnych. Była to bardzo rozwojowa dziedzina, w tamtym czasie objęta licznymi restrykcjami.
Na naszym wydziale działało bardzo prężnie Studenckie Koło Naukowe Geodetów pod ówczesnym przewodnictwem Kazka Czarneckiego. Wstąpiłem do tego koła do sekcji Fotogrametrii prowadzonej wówczas przez Staszka Dąbrowskiego. A po ukończeniu przez niego studiów, objąłem kierownictwo tej sekcji.
W ramach sekcji realizowaliśmy rożna ciekawe projekty. Przypominam sobie dwa, unikalne w skali Polski. Pierwszy z nich to Fotogrametryczna inwentaryzacja fragmentu rurociągów napowietrznych w hucie „Kościuszko” bez przerywania procesu produkcyjnego huty. Stanowiło to dla nas – studentów ogromne wyzwanie. Drugim projektem wykonywanym wspólnie z Urzędem Morskim w Gdyni była inwentaryzacja Klifu Redłowskiego w Gdyni wykonując zdjęcia z jednostki płynącej wzdłuż brzegu. Zaangażowaliśmy w te projekty całą swoją wiedzę, wysiłek i ambicje. W tym czasie Kazek Czarnecki wciągnął mnie do pracy koordynacyjnej kół Naukowych i zostałem przewodniczącym Komitetu Koordynacyjnego Studenckich Kół Naukowych Geodetów w Polsce w ramach ZSP. W skład Komitetu wchodziły Koła Naukowe w: Krakowie, Wrocławiu, Olsztynie i Warszawie. Funkcję tą pełniłem jeszcze dwa lata po skończeniu studiów w ramach RO ZSP w Gdańsku.
Działając w Kole Naukowym Geodetów, nawiązywałem kontakty z Kołami Naukowymi Geografów działającymi przy kierunkach Geograficznych Uniwersytetów i WSP, gdyż oni również zajmowali się wykorzystaniem zdjęć lotniczych do identyfikacji form użytkowania terenu. Bardzo mile wspominam kontakt z naukowcami Uniwersytetów m.in. : Andrzej Ciołkosz, J.R.Olędzki, E. Tomaszewski, S.Mularz, K. Pyka, L. Baraniecki, S. Morawski, K. Trafas, J. Mościbroda, J. Butowtt i in. Z niektórymi utrzymuję kontakt do dzisiaj.
Pod koniec studiów pojechałem z ALMATUREM na wycieczkę do Jugosławii. Był to mój pierwszy wyjazd zagraniczny (pociągiem). Byłem zafascynowany wszystkim. Jugosławia to był to kraj należący do bloku krajów socjalistycznych, ale zupełnie inny, niż Polska. Wszystko było dla mnie nowe i bardzo ciekawe. Największe wrażenie wywarły na mnie: Belgrad, Split, Dubrownik, Sarajewo i to, że w zasadzie bez większych trudności można było porozumieć się w języku polskim i w sklepach pełno było różnych towarów, a ceny były zróżnicowane, w zależności od lokalizacji sklepu. Pomijam szczegółowy opis, gdyż jest to obszar znany większości z Państwa.
Pracę magisterską dotyczącą przetwarzania nadirowego wykonywałem pod opieką kierownika Katedry prof. M.B. Piaseckiego, który zaproponował mi pracę u niego w Katedrze. Ponieważ chciałem wrócić do Gdańska, skąd dostawałem już stypendium fundowane, bardzo grzecznie odmówiłem. I tak oto na początku 1968 roku wróciłem do Gdańska.
c.d.n.
Autor politechnicznych wspomnień i posiadacz zaprezentowanych pamiątek z Olsztyna Kortowa – Kazimierz Furmańczyk.