Mieszkałem na Dolnej 10a – wspomina Kazimierz Furmańczyk (część XXIV)
Część I, Część II, Część III, Część IV, Część V, Część VI, Część VII, Część VIII, Część IX, Część X, Część XI, Część XII, Część XIII, Część XIV, Część XV, Część XVI, Część XVII, Część XVIII, Część XIX, Część XX, Część XXI, Część XXII, Część XXIII
15/ Lata 1968-70 – prosto po studiach.
Na początku 1968 roku Rodzice przywitali mnie w Gdańsku, na Dolnej bardzo serdecznie. Było nam bardzo ciasno (4 osoby plus ja), ale atmosfera w domu była wspaniała. Czasami odwiedzał nas mój brat Zdzisław z Warszawy, ale jakoś się mieściliśmy. Zacząłem swoją pracę zawodową w Gdańskim Okręgowym Przedsiębiorstwie Mierniczym mieszczącym się we Wrzeszczu przy ulicy Grunwaldzkiej, na przeciwko dworca. (W miejscu tym obecnie mieści się Hotel Szydłowski). Dyrektorem tego przedsiębiorstwa był wówczas p. inż. Dąbrowski, a Głównym Inżynierem przemiły mgr inż. Żołobiński, człowiek o ogromnej wiedzy. Szybko znalazłem kolegów wśród współpracowników. Byli to: Janusz Niemkiewicz (plus jego brat Krzysztof ze szwagierką Jadwigą oraz: Bolek Gralak, Tadek Bułatowicz i inni. Razem chodziliśmy na różne imprezy kulturalne i rozrywkowe.
Podjąłem również decyzję o założeniu swojej rodziny. Po pewnym czasie przyszedł na świat nasz wspaniały Synek Konrad. Nie mogłem dalej mieszkać na Dolnej, więc wynajmowałem początkowo mieszkanie na ul. Gospody, a później pokój na Piwnej, aż do otrzymania własnego (spółdzielczego) mieszkania w falowcu na Obrońców Wybrzeża.
Pracując w GOPM, poproszono mnie, abym dodatkowo uczył w Technikum Geodezyjnym, które wówczas utworzono przy III LO na ulicy Topolowej. Oprócz tego działałem społecznie w Radzie Okręgowej ZSP, gdzie zajmowałem się Studenckimi Kołami Naukowymi oraz strzelałem w WKS FLOTA Gdynia. Na brak zajęć więc nie narzekałem. Wszystkie pomiary, które wykonywałem w ramach swoich obowiązków w pracy były dla mnie bardzo ciekawe. I podchodziłem do nich z dużym zaangażowaniem. Pracowałem przy pomiarach portu we Władysławowie, pomiarach realizacyjnych na budowie EC2 w Gdańsku oraz przy geodezyjnej obsłudze Stoczni Gdańskiej, gdzie m.in. pracowałem przy pomiarach odkształceń torów podsuwnicowych.
Spostrzegłem, że byłem bardzo lubiany przez uczniów Technikum. Prosili, abym po lekcjach tłumaczył im pewne zawiłości geodezyjne. Szczególnie aktywna była grupa chłopców. Zaprosili mnie kiedyś na kawę do kawiarni w Sopocie. Długo dyskutowaliśmy tam nie tylko o problemach geodezyjnych i tak już zostało. Spotykaliśmy się co tydzień w jednej z sopockich kawiarń. Była to wspaniała grupa chłopców: ciekawa świata, pracy w zawodzie, szans na studia w przyszłości. Szczególnie wyróżniał się wśród nich Krzysztof Dąbrowski z Sopotu, bardzo ambitny i zdolny o szerokim spektrum zainteresowań. Utrzymuję z nim kontakt do chwili obecnej.
Starałem się również o pracę w Stacji Morskiej w Sopocie i na Politechnice Gdańskiej, lecz nie było tam wolnych miejsc. Jedynie w WSP powiedziano mi, że w 1970 roku w październiku będzie tworzony Uniwersytet. I będzie wówczas szansa na zatrudnienie mnie na uczelni. Czekałem więc cierpliwie. Wreszcie 1 października 1970 roku zostałem zatrudniony w Uniwersytecie Gdańskim na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi, w Instytucie Geografii w Zakładzie Geologii i Kartografii. Rozpoczął się nowy etap mojego życia – praca naukowo – dydaktyczna.
c.d.n.
Autor wspomnień i wszystkich czarno-białych powojennych zdjęć – Kazimierz Furmańczyk.