Mieszkałem na Dolnej 10a – wspomina Kazimierz Furmańczyk (część XXVI)

Część I, Część II, Część III, Część IV, Część V, Część VI, Część VII, Część VIII, Część IX, Część X, Część XI, Część XII, Część XIII, Część XIV, Część XV, Część XVI, Część XVII, Część XVIII, Część XIX, Część XX, Część XXI, Część XXII, Część XXIII, Część XXIV, Część XXV

17/ Alfons Łosowski i Brygida Tuz (Bronk)

Od jesieni 1970 roku zamieszkałem w wynajętym pokoju w Gdańsku przy ulicy Piwnej 54/55.

Na przedprożu u Alego Łosowskiego na Mariackiej

Na przedprożu u Alego Łosowskiego na Mariackiej.

Wędrując często po tej starszej części Gdańska odkryłem ulicę Mariacką. Przepiękną uliczkę równoległą do Piwnej, biegnącą od kościoła NMP do bramy Chlebnickiej nad Motławą. Moim zdaniem jest to najpiękniejsza uliczka w Gdańsku. Z przepięknymi przedprożami, z których były wejścia do wnętrza kamieniczek. Niektóre przedproża były w miarę możliwości zagospodarowane. Były z nich wejścia do kawiarenek, klubów oraz pracowni artystycznych. Robiłem tam dużo zdjęć.
Na przedprożu u Alego Łosowskiego na Mariackiej

Na przedprożu u Alego Łosowskiego na Mariackiej

Na jednym z przedproży stały współczesne kamienne rzeźby, a drzwi do wnętrza kamieniczki były otwarte. Wszedłem na przedproże, żeby zrobić parę zdjęć i w tym czasie wyszedł do mnie z wnętrza budynku gospodarz. Nawiązaliśmy rozmowę. Okazało się, że jest to artysta rzeźbiarz – malarz p. Alfons Łosowski. W rozmowie przedstawił mi się bardziej szczegółowo, że wraz z rodziną (żoną i dwójką dzieci: Jolantą i Sławomirem) przyjechali po wojnie z Wilna. Studiował tam na Uniwersytecie Stefana Batorego na Wydziale Sztuk Pięknych u słynnego profesora Henryka Kuny (który po wojnie przeniósł się do Torunia, gdzie zmarł w 1951 roku). Po kilku spotkaniach zaprzyjaźniliśmy się.
Ali Łosowski przy pracy

Ali Łosowski przy pracy

Bardzo często bywałem gościem w jego pracowni. Podziwiałem jego dzieła: rzeźby w kamieniu i drewnie oraz obrazy olejne. Słuchałem jego opowieści o sztuce, jak odbierać sztukę, na czym polegają poszczególne style, skąd się one biorą itd. Po przyjeździe do Gdańska brał on udział w rekonstrukcji rzeźb dekorujących kamieniczki Starego (Głównego) Miasta. W czasie wieloletniej przyjaźni podarował mi na pamiątkę dwa swoje obrazy olejne i dwie proste rzeźby, które do tej pory zdobią moje mieszkanie. Uczestniczyłem też w jego wędrówkach po lesie i żwirowniach w poszukiwaniu materiału na rzeźby. Pokazał mi – jak się rzeźbi w drewnie.
Komplet „mebli” według koncepcji Alego, wykonany przez Kazimierza Furmańczyka

Komplet „mebli” według koncepcji Alego, wykonany przez Kazimierza Furmańczyka

I pomógł mi prawie samodzielnie wykonać dosyć oryginalne rzeźby użytkowe, takie jak stół z krzesłami i taboretami itp. Mam je do dzisiaj. Jeden jedyny razu zaprosił mnie do domu, żebym zobaczył gdzie mieszka i poznał jego rodzinę. Miałem okazję poznać jego żonę (córka była nieobecna) i na chwilę przyszedł jego syn Sławek, żeby się przywitać. Cały czas  dochodziły z piwnicy odgłosy „walenia w gary”. Ali (Alfons Łosowski) powiedział, że syn jego z kolegami zakładają zespół wówczas o nazwie „Akcenty” (chociaż wydaje mi się, że powiedział Kuranty) później przekształconego w „Kombi”. Bardzo podobała mi się i podoba nadal Ich muzyka. To była moja jedyna wizyta w jego domu, gdyż mówił, że w domu nie można spokojnie pogadać, bo chłopaki hałasują. Był on również na moim ślubie z moją drugą żoną Jolantą i utrzymywaliśmy kontakt aż do mojego wyjazdu do Szczecina. Każdorazowo, gdy odwiedzaliśmy później rodzinę w Trójmieście, z wielką serdecznością nas gościł.
U Alego Łosowskiego w pracowni

U Alego Łosowskiego w pracowni

Pewnego razu, gdy poszliśmy do niego w odwiedziny, okazało się, że zmarł. Była to dla nas bardzo smutna wiadomość. Bardzo mi brakuje jego serdecznej gościnności i opowieści o sztuce. Po latach, gdy byłem w Barcelonie w muzeum Pablo Picassa oraz na wystawie prac Salwatora Dali, opowieści Alego bardzo pomogły mi w zrozumieniu ich sztuki. Wiele granitowych rzeźb Alego stało w różnych miejscach na obszarze Głównego Miasta; obecnie nie widzę ich. Szkoda.
Bardzo byłbym ukontentowany, gdyby Sławek Łosowski (jeśli czyta ten tekst) przysłał mi zdjęcie grobu swojego Ojca Alego, gdyż już od jakiegoś czasu nie jestem w stanie przyjechać do Gdańska.

Przychodząc do Alego zapoznałem Brygidę Tuz – absolwentkę Liceum Plastycznego w Gdyni. Często przychodziliśmy tam razem słuchając wykładów Alego. Brygida stała się moją drugą przewodniczką po sztuce. Zajmowała się malarstwem, grafiką i ceramiką kaszubską. Mam kilka jej obrazów olejnych oraz wiele grafik i ceramik z tego okresu.

Brygida BronkW pewnym momencie wyszła za mąż i wyjechała do Niemiec. Jest graficzką i malarką. Nadal utrzymujemy kontakt. Jest bardzo aktywna artystycznie i przez cały czas przysyła mi zdjęcia swoich obrazów i grafik. Bardzo podobają mi się jej obrazy. A szczególnie doceniam i podziwiam ewolucję jej stylu. Miałem (mam) dwójkę wspaniałych przewodników po sztuce. A Brygida (obecnie używająca kaszubskiego nazwiska swojego dziadka Bronk) bardzo ceni sobie moją opinie o jej twórczości. Ostatnio wykonała dla mnie obraz (w akrylu) zatytułowany „Gdańska Odyseja”.

Bardzo Ci dziękuję Brygido. Obraz jest wspaniały!

Autor wspomnień i prywatnych udostępnionych zdjęć – Kazimierz Furmańczyk.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *