Mieszkałem na Dolnej 10a – wspomina Kazimierz Furmańczyk (część XXXII)

Część I, Część II, Część III, Część IV, Część V, Część VI, Część VII, Część VIII, Część IX, Część X, Część XI, Część XII, Część XIII, Część XIV, Część XV, Część XVI, Część XVII, Część XVIII, Część XIX, Część XX, Część XXI, Część XXII, Część XXIII, Część XXIV, Część XXV, Część XXVI, Część XXVII, Część XXVIII, Część XXIX, Część XXX, Część XXXI

21/ Lata 1980-82

Znaczek Solidarności Po podpisaniu „Porozumień Sierpniowych” wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, gdyż mieliśmy w pamięci Grudzień 1970. Atmosfera w Trójmieście zarówno w czasie strajków, jak i później była wspaniała. Wszyscy byli w stosunku do innych bardzo życzliwi. Milicji poza „Drogówką” (bardzo życzliwą) praktycznie nie było widać (przynajmniej umundurowanych). W 1980 i 1981 roku znajomi, którzy przyjeżdżali do nas (do Gdańska), byli bardzo pozytywnie zaskoczeni. Mówili:

ale wy macie tu „wolne miasto”, szkoda, że u nas tak nie ma.

Byliśmy dumni z naszego miasta (Trójmiasta).

Znaczki I Zjazdu Solidarności.Niezależnie od dydaktyki i prac badawczych trwały prace organizacyjne przy tworzeniu NSZZ SOLIDARNOŚĆ w Uniwersytecie Gdańskim na wszystkich szczeblach. Napływ chętnych był wręcz masowy. Nawet koledzy – członkowie PZPR dosyć masowo wykazywali chęć wstąpienia do Solidarności. Na I Walnym Zgromadzeniu Delegatów wybrano na Przewodniczącego prof. Roberta Głębockiego (późniejszego Rektora UG), a na wiceprzewodniczącego Macieja Żylicza (późniejszy Doktor Honoris Causa Uniwersytetów: Wrocławskiego, Gdańskiego i Jagiellońskiego. Pozostałe ważniejsze osiągnięcia Maćka są do przeczytania w Wikipedii). W skład Komisji Uczelnianej weszło sporo moich kolegów: z Instytutu Geografii: Jerzy Błaszkowski, Tadeusz Gacki, a z innych Instytutów: Maciej Żylicz i Jacek Herbich (Biologia), Adam Latała (Oceanologia), Ludwik Targoński (Fizyka). Wspaniali ludzie! Odbyły się również zebrania wyborcze w poszczególnych Instytutach. Znaczki pamięci 1970 rokuW naszym Instytucie było dwóch kandydatów: Tadeusz Gacki i Ja. Moją sylwetkę przedstawiał Paweł Kondrakiewicz. Przedstawił mnie w moim odczuciu w sposób bardzo przesadzony – idealistyczny, z czym nie mogłem się zgodzić i wycofałem swoją kandydaturę. Pozostał Tadeusz, jako jedyny kandydat i został przewodniczącym Koła. Ja, przez głosowanie zostałem „Mężem zaufania” tego Koła.
Okres po strajkach charakteryzował się „rozdyskutowaniem” Członków „S” odnośne przyszłości Polski oraz o Uniwersytecie i jego społecznej roli. Nawet była koncepcja o nadaniu Uniwersytetowi Gdańskiemu nazwy Uniwersytet Solidarności, co w kontekście późniejszych wydarzeń stało się bezprzedmiotowe. Zmieniło się również podejście studentów, widać było, jak szybko „dojrzewają”. Przykładowo po wprowadzeniu stanu wojennego przychodzili i pytali się

jak organizować skuteczny strajk, aby uniknąć represji itp.

Widać też było ich 100% obecność na zajęciach i dużą aktywność.

Mandat delegataMieliśmy przed sobą, jako organizatorzy ważną Ogólnopolską Konferencję Fotointerpretacji (24-26 września 1981), której byłem głównym organizatorem, a na której miało być wygłoszonych przeszło 50 referatów. To był ogrom prac organizacyjnych. A dodatkowo nastąpiła zbieżność terminu z I Zjazdem Solidarności (5-10 września i 26 września do 7 października 1981). Obrady Solidarności odbywały się w hali Olivia, a nasze w kampusie Uniwersytetu 200 metrów dalej.
Okładka streszczeń referatów KonferencjiNa Konferencji mieliśmy dużo osiągnięć do zaprezentowania i chcieliśmy też zorganizować wycieczkę na „fotointerpretacyjny poligon doświadczalny”. Czekało nas mnóstwo pracy. A tu jeszcze na wspomnianą wycieczkę nie mogliśmy wynająć ani jednego autobusu, gdyż wszystkie były oddane na potrzeby Zjazdu. Poszedłem do Biura Zjazdu poprosić o wypożyczenie jednego autokaru na parę godzin. W Biurze Zjazdu zastałem prawie wyłącznie członków Solidarności UG. Bez problemu załatwiłem autokar. Zapytali mnie, czy członkowie mojej Konferencji chcieliby wziąć udział w Zjeździe jako „obserwatorzy”, gdyż mają jeszcze wolne miejsca na liście organizacji „obrony Więzionych za Przekonania”. Do następnego dnia miałem dostarczyć listę chętnych.
Gdy ogłosiłem, prawie wszyscy chcieli wziąć udział w Zjeździe, gdy powiedziałem, na jakiej liście będą widniały ich nazwiska, liczba chętnych zmalała do ok. 10 osób.
Powstał problem, gdyż wśród uczestników z Poznania, była Cornelia, z jednego z Uniwersytetów w NRD. Jedna z koleżanek z naszego Zakładu, Krystyna zaproponowała, żeby Cornelia weszła na jej nazwisko. Dziękuję Ci Krysiu za Twoją postawę. Cornelię poprosiliśmy, żeby absolutnie do nikogo nie odzywała się na Zjeździe. Emocje były duże, ale wszystko się udało. Po Konferencji odprowadzałem Cornelię w Gdyni na pociąg do Niemiec. W pewnym momencie Cornelia „pękła” i rozpłakała się „rzewnymi łzami”, aż inni ludzie zaczęli zwracać na nas uwagę. Szybko przytuliłem ją do siebie, żeby wyglądało jakbyśmy żegnali się. Powiedziała mi, że bardzo cieszy się, że u nas wywalczyliśmy już wolność. Nie wiedziała, że u nas za ok. trzy miesiące będzie stan wojenny. Była bardzo wdzięczna, że mogła wziąć udział w Zjeździe.
Ale to nie koniec historii. Otóż po ok. 12-13 latach, gdy pracowałem już w Uniwersytecie Szczecińskim i prowadziłem gościnnie jakieś zajęcia w Uniwersytecie w Greifswaldzie, podszedł do mnie jeden z profesorów i przekazał mi pozdrowienia od Cornelii. Przekazałem mu kontakt do mnie i w sumie pojechałem do Cornelii. Długo opowiadaliśmy sobie, co u nas się zdarzyło od czasu Zjazdu. Okazało się, że Ona cały czas działała w niemieckim Podziemiu. Chwała Ci Cornelio, jestem pełen podziwu. Zrozumiałem jej emocjonalne pożegnanie w Gdyni. (O Cornelii będzie jeszcze wspomniane w szczecińskich odcinkach).
W czasie Konferencji wygłosiliśmy cztery referaty, co okazało się dużym osiągnięciem naszego ośrodka fotointerpretacyjnego (UG).

c.d.n.

Autor wspomnień i prawie wszystkich udostępnionych materiałów zdjęciowych – Kazimierz Furmańczyk.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *