Moja kochana Elżbietko

Był rok 1940. W koszarach Wiebego na placu Wałowym stacjonował 60 batalion zapasowy piechoty. A w 3 kompanii służbę odbywał strzelec Ernst Doiwa.


W czwartek 18 kwietnia doprowadził do porządku swoje żołnierskie buty, powyglądał trochę przez koszarowe okno. Odwiedził z niewielką płaską paczką wojskową pocztę, wyszedł też na plac pooddychać świeżym, wiosennym powietrzem. Porozmawiał ze swoim współlokatorem z pokoju. Zjadł jabłko, a potem sięgnął po arkusz papieru podaniowego w kratkę, do ręki wziął pióro i zaczął pisać list. List do swojej ukochanej. A ukochana miała na imię Elżbieta.
List zaczynał się takimi słowami:

Gdańsk. Czwartek – osiemnasty kwietnia 1940 r.

Moja droga i dobra Elżbietko!

Właśnie otrzymałem Twój list z wtorku 16 kwietnia. Bardzo dziękuję! Sam wczoraj zapomniałem jednak o numerowaniu. Ale dzisiaj od razu to nadrobiłem. Piszesz mi o tym, że dopiero w niedzielę mamy rozpocząć to numerowanie. Ale ja je rozpocząłem wcześniej.

I faktycznie. List w lewym górnym rogu posiada widoczny numer 4. Ciekawe czy autor liczył tylko swoje listy i napisał ich właśnie tyle od przyjazdu do Gdańska. Czy liczył też może listy od swojej ukochanej, co dawało sumę 2+2…

W kolejnej części żołnierz dziękuje za przesyłkę, którą otrzymał. Przy okazji poznajemy część jej zawartości.

Tak, moja droga Elżbieto. Taka paczuszka zawsze może się przydać. Wcześniej nigdy bym na to nie wpadł, że można tu tyle zjadać. Z tych wszystkich rzeczy, które dostałem – zostało mi tylko jedno pudełko pralinek i Roila-Perełki. To miodowe ciasto też bardzo dobrze smakowało. Za to jabłka od moich rodziców były dosyć mączne, Ale również dobrze smakowały. Chciałem sobie te jabłka tak podzielić, aby mieć na każdy dzień po jednym, ale gdy wracałem po służbie do koszar, to pokusa była zbyt duża i zjadałem dwa, a nieraz nawet i trzy jabłka dziennie.

Pamiętajmy, że trwała wojna.  Był rok 1940. Z zaopatrzeniem nie było łatwo. Stąd nie dziwią kolejne zdania.

Dzisiaj odesłałem wam moje buty i znów włożyłem do nich dwie baterie. Chyba, że może nie są już one Wam potrzebne? Tutaj można jeszcze ich sporo dostać.

Jeżeli chcecie wiedzieć m.in. co działo się miesiąc wcześniej w życiu Ernsta, jaka była wiosna w 1940 roku w Gdańsku, jaka rada pada pod adresem Elżbiety i jaką tajemnicę wojskową zdradził Ernst – przeczytajcie kolejny fragment listu.

Tak – dzisiaj mamy już 18 kwietnia, A 18 marca jeszcze byliśmy razem, nieprawdaż? U nas jest teraz piękna wiosenna pogoda. Gdy służba nie jest aż tak stresująca, to fajnie jest teraz być na zewnątrz. Wychodź na zewnątrz tak często, jak to tylko możliwe, jeśli pogoda u was też jest taka ładna. Chyba że masz dużo do roboty?
Czy mała Hanka wpada teraz na dłużej? Wcześniej wpadała tylko po to, żeby sobie wziąć lub dostać coś słodkiego.
Jutro robimy większy marsz, dlatego wychodzimy już wcześnie rano.

Ciekawe czy nadawca listu wiedział, że były takie czasy, że w tych samych koszarach na placu Wałowym raz w roku odbywało się kiedyś centralne mierzenie stóp żołnierzy, aby potem każdy z nich chodził w wygodnych butach. A czemu o tym wspominamy?… To wyjaśni się już teraz.

Z moimi nogami jest znów dobrze.  Smarowałem moje kozaki tranem, przez co zrobiły się miękkie i dopasowały się do moich stóp. Teraz, gdy zbyt dużo chodzę, boli mnie moje lewe kolano. Jeżeli szybko nie będę widział poprawy, to pójdę z tym do lekarza. Ale myślę, że to się samo jednak szybko rozejdzie. A wszystko stało się tak z pewnością właśnie przez te ciężkie kozaki.

Jeżeli czytając wcześniejszy fragment, też Was zabolały nogi, to następny przyniesie zdecydowaną ulgę. Bo sami powiedzcie – co można czuć czytając takie słowa…

Pewnie teraz liczysz na to, że to będzie mały Ernst. Mnie to jest zupełnie obojętne. Ale musiałbym się mocno uśmiać, gdyby się okazało, że to będzie mała Elżbietka. Tylko dlatego, że Ty tak mocno wierzysz w to, że będziemy mieć małego Ernsta.
Moja kochana Elżbieto, w następnym liście mogłabyś mi wysłać jakieś ładne Twoje zdjęcie! Może to na którym zbierasz agrest. Albo jakieś inny. Poszukaj proszę jakieś ładne, dobrze? To miałbym przynajmniej coś od Ciebie.
Czy Heinz był już na urlopie?

W liście jest też kilka gorzkich słów pod adresem mieszkańców, a dokładniej młodych mieszkanek ówczesnego Gdańska.

Tak, tutaj widzi się dużo nieszczęścia i biedy. Dzisiaj była u nas w koszarach dziewczyna i najwyraźniej oczekiwała czegoś. Przyprowadziła ze sobą swoją mamę. Razem szukały ojca. Jak myślisz? Okazał się nim ten nowy gefrajter z mojego pokoju. Ale on też jest żonaty i ma dziecko. Czy takie sytuacje nie są smutne? Z drugiej strony – trzeba przyznać, że te dziewczyny też mają w sobie trochę winy. Gdybyś widziała jak one się żołnierzom narzucają. To jest straszne.

Powoli zbliżamy się do końca listu.

Spójrz – jak możemy się cieszyć na naszego małego albo naszą małą… Nieprawdaż? Gdybyśmy tylko mogli być teraz razem… No, ale za to kiedy już będziemy razem, to wszystko będzie wtedy tak podwójnie pięknie – nieprawdaż moja kochana Elżbietko? No, a dzisiaj życzę ci dobrej nocy i śnij ładnie o mnie.
Ubiegłej nocy śniło mi się że nastał pokój. Trzymaj kciuki, żeby ten sen się ziścił. Bądź serdecznie pozdrowiona, moja kochana Elżbieto od Twojego Ernsta.
Pozdrowienia też dla małej Elżbietki.

Czy zwróciliście uwagę na sen żołnierza?… Znowu przypomnę – była wiosna 1940 roku. Jego sen spełni się dopiero za 5 lat. Ale sen piękny – chyba przyznacie mi rację.
I to już prawie wszystko. Pozostał jeszcze tylko dopiski na marginesach.

Życzę ci jeszcze miłej niedzieli i nie zapomnij o tym zdjęciu! Pozdrów też moich rodziców i podziękuj im za to miodowe ciasto i te jabłka. Dzisiaj zjadłem ostatnie. Pozdrowienia też dla panienki Adelajdy, krewnych i znajomych.
Czy to łóżeczko masz już gotowe? Ach moja kochana Elżbieto, gdybyś tu teraz była, to wiesz co dostałabyś na dobranoc, nieprawdaż?

My chyba też wiemy – nieprawdaż?…

List został wysłany pocztą polową do Bielefeld w północnej Westfalii na ulicę Talbrückenstraße 18. Jeżeli numeracja domów na tej ulicy się nie zmieniła – listonosz przyniósł list do tego domu (tak wskazują mapy Google).

Bielefeld Talbruckenstrasse 18

Autor tekstu: Jacek Górski
Tłumaczenie: Andreas Kasperski.

Możesz również polubić…

4 komentarze

  1. Beata pisze:

    …wzruszające, niesamowite…

  2. Grażyna pisze:

    Czy przeżyli?

  3. Grażka pisze:

    Szkoda, że nie wiemy o dalszych losach bohaterów. Ale relacja przednia!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *