Moje wspomnienia z Unimoru (część II)
Część I, Część II, Część III, Część IV, Część V
Pod koniec lat siedemdziesiątych milicja robiła naloty w hotelach i lokalach w okolicach Długiej. Panie lekkich obyczajów zgarnięte w czasie takich akcji dostawały przymusowe nakazy pracy. Kilkanaście z nich trafiło do Unimoru na taśmy montażowe OTV. To miała być troska ówczesnego państwa o morale i wychowanie obywatela. Pomysł nietrafiony, bo panie te pracowały tylko do pierwszej wypłaty. Potem porzucały pracę i mając pieczątkę w Dowodzie Osobistym, że pracują, mogły spokojnie wykonywać poprzednią profesję.
Z historii otoczenia Unimoru – obok zakładu na ul. Żabi Kruk była zabytkowa baszta Pod Zrębem. Obok niej działał klub wodny „Żabi Kruk” który starał się o zajęcie tej baszty. Pomagał im w tym Gdański Oddział PTTK. Jednocześnie ktoś z Unimoru uzyskał akceptację głównego księgowego i Unimor też wystąpił o zagospodarowanie tej baszty, deklarując remont. Unimor miał fundusze, Żabi Kruk i PTTK niestety nie, ale powstał spór. Ten spór rozwiązał czas, a przegrała baszta. Po latach wewnątrz zawalił się strop, a później elementy murów.
Unimor zajmował też Małą Zbrojownię na pl. Wałowym. Mieścił się tam magazyn chemiczny i garaże transportu.
Po lewej stronie od głównego wejścia na skraju pl. Wałowego stała buda „Pod Zrębem”- ulubione miejsce piwoszy. Szczególnie po wypłacie w Unimorze to był pierwszy przystanek w „piwnej” drodze do domu.
Na ulicy Dolna Brama była i nadal jest stara piekarnia Majchrowskiego. Na przerwie biegało się tam – za przyzwoleniem straży przemysłowej – po pyszne, gorące, pachnące, bułki i drożdżówki ze starego przedwojennego pieca – później nigdy już takich nie jadłem!
Wspominał Marek Chrzanowski
Autor zdjęć uszkodzonej Baszty Pod Zrębem: Roman Sułkowski. Kolorowe zdjęcie z Barem „Pod Zrębem” w tle pochodzi z albumu Grzegorza Jachyry.