Moje wspomnienia z Unimoru (część III)
Część I, Część II, Część III, Część IV, Część V
Pamiętam grupę Wietnamczyków odbywających praktykę/staż na taśmach produkcyjnych. Opiekował się nimi „smutny” starszy pan z odznaką w klapie – czerwony sztandar z żółtą gwiazdą – znający język polski. Kobitki z taśmy szybko zorientowały się, że kilku Wietnamczyków znało język polski i szybko dogadały się z jednym z nich. Okazało się że biorąc tylko kilka wymiarów, za dwa dni przynosił gotowe, modne, świetnie leżące spodnie i to po atrakcyjnej cenie!
Dla nas byli ciekawą atrakcją i podpytywaliśmy jak tam – jest u nich, czy Polska im się podoba. Lecz gdy tylko zamieniło się z nimi kilka zdań, to zaraz obok pojawiał się „smutny” pan opiekun, a rozmówca nagle nic nie rozumiał. Okazało się potem, że ten opiekun pisał raporty i potem taki rozmówca miał w Wietnamie kłopoty. A przez to już więcej nigdzie nie mógł wyjechać.
Unimor – choć z wyglądu nieco ponury, bo w tych budynkach kiedyś były koszary – to jednak bardzo miło wspominam!
Choć praca była dwuzmianowa i na akord, to zarobki były bardzo dobre. Zajmowaliśmy 4 miejsce w województwie (wg starego podziału – 19 województw, w tym 2 miasta wydzielone). A dyrekcja dbała i o zakład i o załogę (dyr. Stucki).
Do dyspozycji pracowników były dwa ośrodki wczasowe, w Łączynie nad jeziorem Raduńskim i w Stegnie. Organizowano wyjazdy na grzyby i wydziałowe bale karnawałowe.
PTTK organizowało spływy kajakowe, wyjazdy na narty, wycieczki piesze w góry.
Zakład kupił trzy jachty – poznaliśmy piękne Mazury, wtedy jeszcze „dzikie” i mało zagospodarowane. Ukoronowaniem naszych starań był jacht morski Conrad-700, baza na Górkach Zachodnich i udział w regatach.
Zwykły szary pracownik mógł realizować swoje pasje i marzenia, bo zakład wspomagał go finansowo.
Poprzedni ustrój miał swoje dobre i złe oblicza. Niby dbano o pracownika ale… jednak mimo wszystko jest lepiej, gdy człowiek sam może decydować o swoim losie, karierze zawodowej. Sam decyduje gdzie ma mieszkać. I może swobodnie zwiedzać prawie cały świat bez jakichkolwiek problemów.
Wspominał Marek Chrzanowski
Źródło flagi Wietnamu – Public domain, via Wikimedia Commons
Natomiast to najstarsze chyba znane zdjęcie Koszar Wiebego pochodzi z atelier Bernharda Mischewskiego z Gdańska z ulicy Breitgasse (Szerokiej) 81.
Na czarno-białych zdjęciach p. Marka – zebranie założycielskie koła PTTK w 1987 r. oraz Rada Pracownicza + Dyrekcja – Ośr. Wyp. w Łączynie nad Jez. Raduńskim – od lewej dyr. Stucki, Gł.Księgowy Barżdo, w środku między paniami Kierowniczka Oś. Wyp. Łączyno, w drugim rzędzie pomiędzy paniami Przew. Rady Prac. Bargieł – rok 1983.
Pamiętam jeszcze klub na ul. Długiej należący do Unimoru, nazwany był Dioda. Dużo razy chodziliśmy tam na potańcówki w soboty do 24.00 a w niedziele do 22.00