Moje wspomnienia z Unimoru (część IV)
Część I, Część II, Część III, Część IV, Część V
W poprzedniej części wspomnień pisałem pod koniec o zarobkach.
Bo w Unimorze „fizole” pracowali w systemie dwuzmianowym, na akord. A moje zarobki (radiomonter) były wyższe niż ojca kierownika rachuby z dwudziestoletnim stażem w firmie „Malmor” malującej statki dla Stoczni Gdańskiej.
Na produkcji był akord wymuszony – telewizory montowano, uruchamiano, naprawiano i pakowano na taśmie produkcyjnej, która cały czas jechała, zatrzymywano ją tylko na przerwę i koniec zmiany. Mistrz kręcił korbą na końcu taśmy i odpowiednio podkręcał, żeby wykonać zaplanowany limit dzienny. Pracowników dzielono wtedy na „umysłowych” i „fizycznych”.
Pamiętam jak do biura zatrudniono młodego inżyniera po Politechnice Gdańskiej – równy gość, przychodził do nas na taśmę poduczyć się w naprawie telewizorów. Podziwiał nas, że tylko przy pomocy miernika uniwersalnego omy/napięcie – stałe, zmienne i mosiężnego stroika (wkrętaka), wiedzieliśmy gdzie dotknąć, co zewrzeć, żeby znaleźć usterkę. Gdy dowiedział się, ile zarabiamy, to postanowił porzucić przekładanie papierów w biurze i zatrudnić się jako fizol na taśmie. Miał małe dziecko, dostał mieszkanie, więc był na dorobku. No i podpadł strasznie, „jak to inżynier, na taśmie ?”, podobno nawet dyskutowano o tym na zebraniu partyjnym!
W 1971 r. zarabiałem na IV grupie – 9,60 zł/godz. – to było około 2.800 zł z premią. Zarobek zależał od grupy zaszeregowania, na taśmie były to widełki IV – VII grupa. A podwyżkę grupy można było dostać co 2-3 lata. Pod koniec lat siedemdziesiątych do grup dodano jeszcze tzw. tabele zaszeregowania. Gdy ustrój zaczął się sypać to w 1991 r. zarabiałem 1.100.000 zł, a w 1994 r. już 2.950.000 zł! Wtedy byłem nawet milionerem! No a kiedy nastała Reforma Gospodarcza, po wymianie pieniędzy, mój zarobek w 1995 r. wynosił… 340 złotych!
Wspominał Marek Chrzanowski
Czarno-białe zdjęcia opublikowano w tygodniku „Czas” – nr 6 z 6 lutego 1977 r. Ich autorem był Ryszard Wesołowski.