Moje wspomnienia z Unimoru (część V)
Część I, Część II, Część III, Część IV, Część V
Miałem taki epizod w „karierze” zawodowej, że w jednym roku uzyskałem trzy razy przeszeregowanie, co wzbudzało podziw życzliwych i krzywe spojrzenia starych wyjadaczy na najwyższej grupie VII. Ja tę najwyższą VII grupę uzyskałem na skutek sprzyjających okoliczności i trochę podstępem.
Dostałem przeszeregowanie z gr. IV na V, po kilku miesiącach mistrz przeniósł mnie na bardziej skomplikowane stanowisko z zaszeregowaniem na gr. VI. Potem ZSMP zorganizowało na Wydziale „Turniej Młodych Mistrzów Zawodu” (TMMZ). Szybko zapisałem się do ZSMP, bo nagrodą główną w turnieju było przeszeregowanie na wyższą grupę! Turniej wygrałem na luzie. Kończyłem wieczorowo szkołę średnią, więc teoria była. A elektronika to zawsze było moje hobby, więc naprawa na czas kilku telewizorów ze specjalnie przygotowanymi usterkami to nie był problem. Tylko pozostała ta przynależność do ZSMP.
Byłem na kilku zebraniach, potem przestałem płacić składki. Nie wyrzucili mnie, ale bez składek moje członkostwo wygasło. W międzyczasie dwa razy zapraszano mnie do biura i… namawiano do wstąpienia do partii – PZPR. Jakoś się wykręciłem bo jak bym mógł spojrzeć ojcu w oczy, który w 1947 r wrócił do Polski z Anglii, w polskim mundurze, na usilne prośby babci, która chciała mieć całą rodzinę przy sobie, bo szczęśliwym losem na wojnie nikt z rodziny nie zginął. Ojciec był podejrzewany o to, że jest wyszkolonym szpiegiem – bo czemu wrócił w 1947 r. a nie zaraz po wojnie? – miał „krechę” w papierach i nie mógł nigdzie znaleźć pracy. Do tego w Książeczce Wojskowej miał adnotację że był w niewoli… radzieckiej!
Wspominał Marek Chrzanowski
Na zdjęciu – wybory w ZSMP w 1976 roku.