Most Stągiewny na pocztówkach (część III)
Langgarten und Milchkannenbrücke. Taki podpis widnieje na tej pocztówce z początku XX wieku. I opis zgadza się z tym co na niej widać. A widać początek ulicy Długie Ogrody wraz z Mostem Stągiewnym.
Sytuacja mogła wyglądać następująco. Fotograf, który ją zrobił szedł od strony Traktu Królewskiego, aby znaleźć się na Stągiewnej, a stamtąd ulicą Długie Ogrody dotrzeć powiedzmy – do jednego z budynków koszarowych na Łąkowej i tam zrobić kilka ciekawych ujęć. Jednak już z daleka dostrzegł ogromne tłumy ludzi na Długich Ogrodach. Traf chciał, że wybrał się na spacer akurat w dniu targowym i cały środek ulicy przez którą miał za chwilę przejść zajęty był przez handlarzy, który rozstawili swoje towary gdzie tylko się dało. Mógłby wprawdzie skręcić w ulicę Szopy i obejść to miejsce z prawej strony, ale także i tutaj – patrząc na pocztówkę – widać, że z powodu postawionych budek, straganów i namiotów przejście do łatwych wcale nie należało. Miał jednak jeszcze jedną możliwość z której bez namysłu skorzystał. Jeszcze przed Stągiami Mlecznymi odbił w prawo w celu przeprawienia się na drugi brzeg Nowej Motławy przez Most Rogoźników, a następnie dojścia do ulicy Ułańskiej. Stamtąd do wspomnianych koszar było już tylko kilka kroków. Ale kiedy minął po swojej lewej stronie Małą Stągiewkę, coś podpowiedziało mu, aby się zatrzymał i spojrzał przez moment w kierunku w którym jeszcze kilka sekund temu się udawał. Zrobił to i zobaczył Długie Ogrody z zupełnie innej perspektywy. Ujrzał gwarną ulicę targową niknącą gdzieś na dalszym planie, przesłoniętą kanciastym kształtem elektrycznego tramwajowego wagonika zjeżdżającego akurat z mostu. Zwrócił uwagę na różnokolorowe fronty kamienic z tej ulicy spoglądające swoimi szklanymi oczami szyb na drobne sylwetki ludzi przemykających po chodniku u ich stóp. Jego wzrok przyciągnęła też patrząca na wszystko i wszystkich z góry prosta jak strzała wieża Kościoła Św. Barbary. Wypatrzył pajęczynę trakcji elektrycznej unoszącą się w powietrzu. Spostrzegł ozdobne stalagmity ulicznych lamp i zielone koafiury drzew. Przez chwilę skupił się na błękitnej tafli wody zmąconej jedynie delikatnym podmuchem wiaterku. A na koniec zobaczył też część infrastruktury mostowej ukrytej przed wzrokiem tych, którzy zwykle stąpają po moście i zupełnie nie zdają sobie sprawy, co kryje się pod spodem. I już wiedział, że zanim dotrze do koszar musi zrobić w tym miejscu przynajmniej jedno zdjęcie, aby na dłużej zachować to właśnie ujęcie. Jak postanowił, tak właśnie zrobił. I dzięki temu możemy po prawie 120 latach zobaczyć tę część Gdańska oczami wspomnianego fotografa. A jeżeli zamkniemy na chwilę oczy, to może nawet usłyszymy dźwięk dzwonka przejeżdżającego tramwaju, szum liście na gałęziach drzew, szmer wody i gwar dochodzący z pobliskiego targowiska. Jabłuszka rumiane dzisiaj o poranku zrywane… Rybka, rybka – komu świeża rybka!… Pęczek „zielonego” do rosołu – u mnie najtaniej!… Po czemu ta pularda?… Ile szanowna Pani sobie tych śliwek suszonych winszuje?… A te szprotki wędzone to świeże są?… Mężu, mężu, nie byłeś nigdy ze swoją ukochaną w Italii – spraw sobie i Jej przyjemność i zaopatrz się u mnie w tutkę orzechów włoskich, aby poznać jej smak. Taka okazja może się już więcej nie trafić… Trzy funty brukwi, wiązankę marchwi, dwa funty kapusty włoskiej, tyle samo funtów buraków czerwonych i może jeszcze ten korzeń chrzanu… O! Dziki królik…
Pocztówkę zaadresowano do Szczecina, a stempel pocztowy wskazuje datę 16 października 1907 roku. Pocztówka ma też jeszcze jeden stempel – Ernsta Behrenda z przedwojennego Gdańska. Kto wie – być może kolekcjonera, który przed wojną zbierał pocztówki. Takich kolekcjonerów nazywa się filokartystami. Ciekawe wg jakiego klucza ten filokartysta dobierał sobie pocztówki do swojej kolekcji… W drugiej połowie lat 30. pracownik Senatu o takim właśnie imieniu i nazwisku mieszkał na ulicy Kleinhammerweg 40 (współczesnej ulicy Białej) we Wrzeszczu. Zbieg okoliczności czy coś więcej?…
Wydawcą tej pocztówki o numerze 19122 była firma Reinicke & Rubin z Magdeburga. Czas jej wydania nie jest do końca czytelny. Ale najprawdopodobniej może to być rok 1906. Reinicke & Rubin rozpoczął swoją działalność wydawniczą już pod koniec XIX wieku. Na początku II dekady XX wieku przeniósł się do Drezna, gdzie funkcjonował mniej więcej do 1933 roku początkowo pod pierwotną nazwą, a potem jako Rubin, H. & Co., Dresden-Blasewitz i na końcu – Dresden-Loschwitz.
Zaprezentowana oryginalna pocztówka z obiegu pochodzi z kolekcji Opowiadaczy Historii Dolnego Miasta w Gdańsku. Załączony rysunek techniczny Mostu Stągiewnego pochodzi ze zbiorów Technische Universität Berlin – Architekturmuseum.
[mappress mapid=”136″]
Autor artykułu: Jacek Górski.
Przeczytaj też: