Najlepsza sąsiadka na świecie (ciąg dalszy)
Kiedy moja córka miała już ok. dwóch lat, niestety nie miała już dziadków, ale za to miała …. Panią Helenę! W Jej kuchni /H./ nadal stała maleńka szafeczka, a w niej: owoce, sreberka, łapki, otwieracz, dziadek do orzechów i … maleńka, plastikowa tacka, na której moja córeczka dostawała maleńkie kanapeczki, kiedy przychodziła „w gości”. Aha – i jeszcze mała filiżanka. Z tego co pamiętam, to przychodziła do Pani Heleny nawet z 10 razy dziennie! Mówiła wtedy że „idzie do Holeny”. Nasza Holena kochała dzieci i gościła wszystkie, które tylko zapukały do Jej drzwi.
Jak córka podrosła, to czasem miała humorki, wtedy też bywała u sąsiadki na herbatce, albo piły kompot z jabłek, ale coś tam musiało czasem nie „zagrać” bo wpadała do domu i się żaliła, że Pani Helena powiedziała do niej ” Ty gówniarko” (sic!). Wtedy wiedziałam, ze się pokłóciły /!!??/, bo taki epitet w ustach Heleny, to już był skraj złości. Córka moja też o tym wiedziała, że ma przeskrobane, więc odpuszczała wizyty na 1-2 dni. Śmieszne to było i fajne zarazem.
Jak nasza sąsiadka szła do sklepu, to pytała się też w mieszkaniu obok, czy może trzeba coś kupić, wynieść śmieci. Nawet nasz piesek lubił chodzić do sąsiadki.
To była cudowna i kochana osoba. Była dla mnie kimś wyjątkowym i wiem, że dla mojej córki również. Wspierała nas zawsze. Moją mamę, potem mnie, a potem była babcią dla mojej córki. Chodziła na „dzień babci ” do przedszkola, jako reprezentantka babci dla Oli. Kochaliśmy ją bardzo i myślę, że i ona o nas ciepło myślała.
Zmarła kilka dni po śmierci naszego papieża, w 2005 roku.
Smutek nas zalał przeogromny i pustka. Nie było już naszej Pani Heleny. I właśni dziś – blisko Dnia Wszystkich Świętych – wspominam tę wyjątkową osobę w moim życiu.
P.S. Moja córka mająca teraz 25 lat pije codziennie maleńką kawusię w filiżance po Pani Helenie. I ma jeszcze nożyk do smarowania małych kanapeczek.
Autorka artykułu: Danuta Płuzińska.
Tak.Potwierdzam co napisano o Pani Helenie.Nigdy nikomu nie odmówiła pomocy z której i ja często kozystałem gdy wiodło mi sie gorzej.Gdy myślę o domu rodzinnym na Łąkowej to zawsze się się w nich i Ona pojawia…