Nocnej pielęgniarki wspomnienia z paradyżuru
Noc Muzeów to bardzo ciekawa możliwość spotkania się z historią. Często brałam udział w nocnym zwiedzaniu jako uczestniczka. Ale tym razem przypadło mi właśnie w udziale oprowadzanie po zabytkowym obiekcie. Sprawa wyjątkowa, bo chodziło o dawny szpital, a dziś – hotel, położony na Dolnym Mieście.
Jestem lokalną przewodniczką od ośmiu lat i prowadzę spacery wraz z grupą innych lokalnych przewodników w terenie Dolnego, ale jeszcze nigdy wewnątrz jakiegoś obiektu. Więc to było wyzwanie, ale jakże ekscytujące.
Zaczęły się przygotowania, ustalanie trasy po obiekcie, czas trwania spaceru, oraz odpowiedni do sytuacji strój. No, to już było najbardziej angażujące i tu można się było wykazać pomysłowością. Zdaje się, że to się nam udało. Mój strój wypożyczyłam z zaprzyjaźnionej kliniki, stosowny czepek zakupiłam przez Internet, drobne akcesoria miałam w zasobach szuflady, a jeszcze inne elementy użyczył kolega Opowiadacz. Tego wieczoru, wcieliłam się w rolę pielęgniarki, która w stroju służbowym i z jakże służbową miną, oprowadzała po wnętrzach dawnego szpitala/dziś hotelu.
Na początku było powitanie gości, co uczyniliśmy zespołowo. Przedstawienia zespołu medycznego dokonał Doktór Jacek, znany specjalista od leczenia wspomnieniami i zdjęciami. Zaprezentował imiennie i z funkcji/tytułu wszystkich uczestników naszej grupy reko*. Wówczas ruszyliśmy na podbój hotelu. Wiedzieliśmy, że każdy z nas ma oprowadzić po jednej grupie max 25 osób. Okazało się jednak, że na zwiedzanie jest tak wielu chętnych, że każde z naszej trójki oprowadziło nie jeden, a po trzy spacery. Była to spontaniczna decyzja, którą w Opowiadaczach szybko podjęliśmy, by dać szansę uczestnikom imprezy na zwiedzanie w naszym towarzystwie. Chętnych zdawało się nie ubywać, więc zakasaliśmy rękawy fartuchów, sprzęt w dłoń i podjęliśmy wyzwanie. To było bardzo silne doznanie. Każda grupa była inna. Pojawiło się kilkoro byłych pracowników dawnego szpitala i spora część dawnych pacjentów, których zaprosiliśmy do wspólnej narracji, by podzielili się wspomnieniami. To były przepiękne opowieści, pełne uznania i wzruszeń.
Naszą grupę reko, zasiliły też osoby zaprzyjaźnione, które po założeniu na siebie odpowiednich strojów, wcieliły się w role pacjentów i/ lub duchów szpitala. Do dyspozycji mieli jeden z pokoi, w którym regularnie byli odwiedzani przez gości. Niestety, dla rekonwalescentów nikt nie przyniósł pomarańczy, rosołku od babci, ani ciasta. To oburzające ;P Pięknie i lekko nas straszyli. Ale i odpowiadali na wszelkie pytania zgodne z ich rolami.
Wrażeń podczas zwiedzania była cała masa, mam nadzieję, że pozytywnych.
Po zakończonych spacerach, na skróty obliczyliśmy, że oprowadziliśmy po hotelu około 300 osób! To był nasz turbo rekord, bo miało być tylko ok 60-70 osób.
Wierzę w to, że personel paramedyczny zdał ten egzamin na piątkę. Jeśli macie jakieś uwagi, to od razu można się zapisywać na zabiegi paramedyczne u Opowiadaczy Historii.
Pozdrawiam,
siostra Danuta Do Rany Przyłóż.
Autorka zdjęć: Ewelina Kurach
Niesamowite ! Jesteście wspaniali ! Ogromnie żałuję, że nie byłam tam z Wami !!!!!!!!!
Mam wiele wspomnień z tego szpitala, biegałam tam odwiedzać chore ciocie i wujków… zanosiłam smaczne wypieki mojej mamy, ale i jajeczka na miękko, jabłuszka… zawsze mnie wpuszczano przez recepcję… Za szpitalem mieszkał nasz kolega Zdzisiek N. i można było mówić – „ja do Zdziśka” ! Pamiętam zabawy i gonitwy za szpitalem, za grotą. Wiadomo było, że nie wolno wchodzić do szpitala podczas pobytu p. prof. Kieturakisa, ale to było jasne – stał samochód (jeden!) profesora ! Pozdrawiam serdecznie OPOWIADACZY !