O całkiem świętym Mikołaju dolnomiejskim
Nie wiem od czego zacząć tę opowieść.
Może od tego, że dzieciństwo i pierwsze 40 lat młodości mieszkałam na Dolnym Mieście. W tym czasie przenigdy nie widziałam na własne oczy, tego świętego, co dzieciom prezenty przynosi. Ale, żeby nie było, że mnie nic nie przynosił. A i owszem, przynosił co roku. Szczególnie zapamiętałam, że w 1979 roku przyniósł mi wymarzony wózek dla lalek. Wózek był piękny, niebieski i miał składany daszek, żeby lalce deszcz w oczy nie leciał, albo słońce nie raziło, ewentualnie, żeby spała.
No i jako już dorosła osoba, raz zobaczyłam, że ten święty podrzucił mi pod choinkę opakowanie, a w nim jakby wąski, długi kartonik. W mig pomyślałam, że to może być harmonijka ustna i że trzeba (!) się będzie z niej cieszyć. Uff, ulżyło…. święty dostarczył zegarek z bransoletką.
Dziś, już jako mocno dorosła osoba wiem, jaka to przyjemność móc obdarować kogoś choćby drobiazgiem, a jeśli nie ma nic w podarunku, to zawsze, ale to zawsze – dobrym słowem.
I takie to słowo, zawsze, ale to zawsze ma dla dużych i małych dzieci, nasz dolnomiejski Święty Mikołaj. To ten jegomość, który wręczał drobne upominki podczas Choinki Dolnomiejskiej. To ten Największy z Mikołajów, ma ponad dwa metry wzrostu i żadne krasnale nie mogą mu dorównać 😉
Ciekawe, czy go znacie? Ciekawe, czy to prawda, że mieszka on na Dolnym Mieście?
A jeśli znacie i przypadkowo napotkacie na dzielnicy, to powiedzcie mu piękne
Dzień Dobry Mikołaju!
Zobaczycie, co ona na to odpowie 🙂
Wszystkiego najlepszego dla dużych i małych dzieci.
I dla Ciebie święty Mikołaju z Dolnego Miasta!