Okiem turysty
W tegoroczne wakacje udało nam się w końcu zajechać do Gdańska. Minął od tego czasu ponad miesiąc i pojawiły się pierwsze refleksje i wspomnienia.
Przy tym doskonała okazja, żeby przedstawić Dolne Miasto z perspektywy zwykłego turysty.
Podczas pobytu w Gdańsku mimo napiętego programu wypoczynkowego, szczęśliwie udało mi się namówić rodzinę, aby do listy atrakcji turystycznych dołączyć również Dolne Miasto.
Nie całe niestety. Tylko jego fragmentaryczne wyrywki, ale to już zawsze coś.
Według mnie Dolne Miasto nie jest takim oczywistym kierunkiem zwiedzania w Gdańsku jakby się wydawało.
Gdyby nie moje zainteresowania i pewna już dość duża wiedza o Dolnym Mieście właśnie dzięki stronie Opowiadaczy Historii, sami z siebie raczej byśmy nie trafili do tej dzielnicy.
Po pierwsze co się rzuca w oczy – to odcięcie od Głównego Miasta trasą W-Z, która odcina je niczym niewidzialnym nożem.
Nawet jeśli się spaceruje wzdłuż południowej pierzei miasta Podwalem Przedmiejskim, no to nic nie zachęca w oczywisty sposób, żeby przejść na tę drugą stronę.
Po drugie – ma to również zaletę. Trafiając tam z tłocznych, hałaśliwych uliczek Głównego Miasta (zwłaszcza w okresie Jarmarku Dominikańskiego), Dolne Miasto jawi się nam jako oaza spokoju.
Wystarczy przejść na drugą stronę W-Z, a trafiamy do dzielnicy gdzie nie ma nadmiernego ruchu samochodowego, nie ma tłoku i gwaru ulicznego.
Dosłownie można rzec, że ulice są nasze. A wybierając pewne uliczki/zaułki – można iść śmiało ich środkiem jak deptakiem, bez żadnej obawy że coś nas niespodziewanie potrąci.
Nasza przygoda z Dolnym Miastem była podzielona na dwa etapy.
Dolne Miasto
Pierwszym najbardziej oczywistym dla mnie celem było odwiedzić wreszcie słynną Fabrykę Karabinów na ulicy Łąkowej.
Punkt pierwszy – jak tam dojechać? I tutaj postanowiłem przeprowadzić mały eksperyment. Zapytałem na przystanku osoby jak dojechać do starej Fabryki Karabinów… no i nie uzyskałem odpowiedzi. Dużo większy odzew natomiast był w przypadku samej ulicy Łąkowej.
Były jakieś zmiany w trasach jazdy autobusów związane z remontami, ale bez problemów dotarliśmy na miejsce.
Wysiedliśmy podajże na przystanku przy skrzyżowaniu ulic Śluza i Łąkowej.
I następnie udaliśmy się w kierunku naszego docelowego punktu wyprawy.
Pod drodze minęliśmy letnią rezydencję Uphagenów, następnie kościół Niepokalanego poczęcia NMP (niestety nie weszliśmy do środka, gdyż był zamknięty?)
No i w końcu jest…. Cel naszej wizyty. Dawna Królewska Fabryka Karabinów.
Ciekawy klimat postindustrialny. Niby nic szczególnego a jednak potrafi zainteresować osobę nie wiedzącą zbyt wiele na temat tego miejsca.
Rustykalne nieotynkowane ceglane ściany, surowy klimat starej fabryki, wręcz lekka tajemniczość tego miejsca. Jest to szczególnie widoczne na jej zapleczu przy starej kotłowni i magazynach z tyłu fabryki.
Nie ma co się rozpisywać po prostu fajnie i tyle, mogę jedynie żałować że nie dane było mi zwiedzić jej wnętrza.
Nie wiem tylko czy coś nie umknęło mojej uwadze. Nigdzie nie natrafiłem na informację/tablicę informującą o tym co się znajdowało dawniej w tych murach.
Po zwiedzeniu fabryki udaliśmy się ulicą Łąkową w kierunku Głównego Miasta. Minęliśmy budynek Monopolu, zachwyciliśmy się widokiem w głąb ulicy Chłodnej i odwiedziliśmy klimatyczny Urząd Pocztowy.
Przy okazji polecam go innym turystom. Kompletny brak kolejek i miła obsługa. Właśnie stąd wysłaliśmy kartki z pozdrowieniami z wakacji.
Potem spacerkiem na pobliski przystanek tramwajowy. I to był koniec naszej pierwszej wizyty na Dolnym Mieście w tym dniu.
Druga przygoda z okolicami Dolnego Miasta nastąpiła w jednym z kolejnych dni.
Okolice Dolnego Miasta
Nakierowana była głównie na zwiedzenie południowego pasa bastionów.
Wysiedliśmy zatem na Żabim Kruku i udaliśmy się nim w kierunku Placu Wałowego.
Po drodze minęliśmy kościół pod wezwaniem św. Piotra i Pawła, Basztę pod Zrębem, Białą Basztę.
Na Placu Wałowym przemknęliśmy obok Małej Zbrojowni, w oczy rzucił nam się jeszcze stary budynek szachulcowy przy placu.
Na bastionie św. Gertrudy dopadł nas deszcz, a schronienie przed znaleźliśmy nie gdzie indziej jak w Bramie Nizinnej.
Na szczęście nie popadało zbyt długo, dlatego mogliśmy udać się dalej na bastion Żubr.
Z niego mogliśmy podziwiać piękną zieloną panoramę najbliższej okolicy. No i sam widok w kierunku Głównego Miasta też był niczego sobie.
Zeszliśmy w kierunku Kamiennej Śluzy i ulicą Dobrą wzdłuż Motławy, potem na Toruńską i Chmielną. Tam zakończyliśmy przygodę z Dolnym Miastem.
Autor relacji i kroniki zdjęciowej: Piotr J. Bochyński
Warto przeczytać tego autora:
Powersalskie losy Fabryki Karabinów z Gdańska w II Rzeczypospolitej
Marka narzędziowa z KFK
Lance z Gdańska
Fabryka Broni w Gdańsku – asortyment produkcyjny broni
Peruwiański kontrakt dla Fabryki Karabinów