Ostatni Długi Ogród

Warto im się przyjrzeć, póki jeszcze stoją: niezwykle długie, a przy tym wąskie budynki przy Długich Ogrodach 30A-F. Przy bliższym spojrzeniu postrzępione krawędzie ceglanych elewacji zdradzają, że mamy do czynienia z niegdyś jednym, długim aż na 180 metrów i szerokim jedynie na 6 metrów, budynkiem. Poszczególne jego sekcje spłonęły lub zawaliły się od bomb, upodabniając go do ceglanego pociągu, rozczłonkowanego przez wykolejenie nie tylko co drugiego wagonu ale i lokomotywy.

W ruinie pozwolono po wojnie tymczasowo zamieszkać nowym mieszkańcom. Ten stan trwał jeszcze w 2007 roku, kiedy zaintrygowany zagadkowym wyglądem zaułku, wybrałem go na temat mojego projektu dyplomowego i odważyłem porozmawiać z jego mieszkańcami. Powiedzieli mi wówczas, że ich substandardowe mieszkania pozostawały w zasobie komunalnym, a przydzielano interwencyjnie osobom w najtrudniejszej sytuacji. Ponieważ ich domy od końca wojny czekały na wyburzenie, remontowali czy raczej łatali je sami.

Długie Ogrody swoją nazwę zawdzięczają gęstej średniowiecznej parcelacji dawnego polderu między groblami Angielską i Szkocką. Działki o szerokości współczesnego miejsca parkingowego ciągnęły się prostopadle do głównej ulicy na długość dochodzącą do trzystu metrów. Początkowo służyły za podmiejskie ogrody. Świetnie nadawały się także do skręcania lin okrętowych (których produkcja trwała tu przez 600 lat, aż do połowy XX wieku). W ciągu stuleci te wąskie działki były scalane na potrzeby przemysłu, wojska czy komunikacji, ale ostateczny koniec krajobrazu pasmowych ogrodów przyniosły zniszczenia wojenne. Ceglany pociąg pod numerem 30. byłby więc ostatnim z długich ogrodów!

Dyplom obroniłem rok później nie dowiadując się jak wyglądała reprezentacyjna kamienica frontowa stojąca przy głównej ulicy – „lokomotywa” mojego długiego ogrodu. W Bibliotece Gdańskiej PAN udało mi się znaleźć kilka fotografii dzielnicy z początku XX wieku, jednak widać na nich było jedynie oficyny, paradoksalnie nigdy nie przeznaczone do oglądania przez szerszą publiczność. W wydanym w 2010 roku albumie zdjęć lotniczych z kolekcji Instytutu Herdera dostrzegłem między setkami innych domów mansardowy dach z dwiema skromnymi lukarnami i ostatnie piętro czynszowej kamienicy. Tylko tyle.

W 2011 roku odebrałem mail od Olivera Paetza z Niemiec. Oliver, zajmując się w wolnych chwilach historią swojej rodziny, trafił w internecie na mój projekt i postanowił przesłać mi nieznane zdjęcie frontowej kamienicy. Widzimy na nim czterokondygnacyjny neorenesansowy budynek z wykuszem, lukarnami i bramą na podwórze (do długiej, wąskiej oficyny). W oknie pierwszego piętra stoją dwie osoby: dorosła kobieta i dziesięcio- może dwunastoletni chłopak. To prababka Olivera – Martha i jej syn Eugen – dziadek Olivera. Jest kilka lat po zakończeniu I wojny światowej. Martha Paetz pozuje z synem w oknie swojego mieszkania. Jest właścicielką całego budynku mieszczącego jeszcze cztery apartamenty na wynajem, (z miesięcznym czynszem wynoszącym 100 gdańskich guldenów), a także długiej, wąskiej oficyny na zapleczu zawierającej w 9 klatkach schodowych 72 ciasne mieszkanka bez wygód (po 21,60 guldenów). To właśnie część tej oficyny nosi dziś numer Długie Ogrody 30 A-F. Z relacji Leona Lendziona wnioskuję, że jej mieszkańcy mogli uważać się za szczęśliwców. W Gdańsku panował bowiem dojmujący głód mieszkań. Nawet przy Długich Ogrodach ludzie gnieździli się w znacznie gorszych warunkach. W czasie Wolnego Miasta obowiązywał w mieście kwaterunek i panowała drożyzna. Kamienica wraz z oficyną musiała zatem przynosić wysokie zyski. Martha Paetz była również właścicielką firmy budowlanej, która poza składem rusztowań przy Długich Ogrodach, gospodarowała na terenach Błoni i Wisłoujścia. Wiemy to z zeznania, jakie w 1953 złożył w Rostocku jeden z jej dawnych pracowników. W 1944 rodzina Paetzów – już bez Marthy, która zmarła przed II wojną światową – uciekła przed frontem drogą morską do Hamburga.

Na fotografii przesłanej przez Olivera widoczny jest jeszcze jeden detal – emaliowana tabliczka adresowa z ówczesnym numerem domu powtórzonym obok na szybie nadświetla drzwi wejściowych: 48/50. Choć trudno w to uwierzyć, wąska działka, na której stał budynek, składała się z trzech jeszcze węższych, scalonych długich ogrodów o numerach 48, 49 i 50 (historyczna numeracja budynków w Gdańsku nie miała podziału na stronę parzystą i nieparzystą). Ta gęstsza, sięgająca jeszcze średniowiecza, parcelacja jest dobrze widoczna na planie Buhsego z 1866 roku.

Czy ten nierozpoznany zabytek średniowiecznej urbanistyki i materialny relikt XX-wiecznej architektury mieszkaniowej nie jest wart zachowania i ochrony? Wyobraźnia podpowiada wiele scenariuszy. Wyremontowana i uzupełniona plombową zabudową oficyna byłaby świetnym butikowym hotelem, alternatywnymi dla deweloperki mieszkaniami „z duszą”, obiektem wyrafinowanej konsumpcji i mekką instagramerów. Albo oddana w ręce kooperatyw, sukcesywnie i organicznie remontowana, przeobraziłaby się w rzemieślniczy coworking, akademik, może squat? Niestety przestarzały plan miejscowy z 2000 roku zakłada zburzenie oficyny, a całą parcelę przeznacza – chyba z braku lepszego pomysłu na długą i wąską działkę – na niepotrzebną ślepą drogę dojazdową. Podczas spotkania z Biurem Rozwoju Gdańska w 2010 roku nie udało mi się nakłonić miejskich planistów do ocalenia budynku. Nie mam jednak wątpliwości, że przystępując w przyszłości do pracy nad nowym planem miejscowym, warto ponownie przemyśleć przyszłość ostatniego z długich ogrodów.

W 2011 roku Oliver odwiedził Gdańsk ze swoim ojcem, który jako trzylatek opuścił Gdańsk i dom przy Długich Ogrodach. Jak mi potem napisał, wycieczka była bardzo udana. Gdańsk wydał im się pięknym miastem, ale okolice ich dawnego domu zostawiły raczej przygnębiające wrażenie. Z ruin zabrali na pamiątkę cegłę. Jeśli nic się nie zmieni, to za kilka lat będzie ona ostatnim śladem Ostatniego Długiego Ogrodu.

Autor tekstu: Maciej Kaufman
Właściciel pocztówki: Oliver Paetz.

Powojenne zdjęcia zrobione latem i zimą pochodzą z internetowych albumów p. Dariusza Boczek.
Projekt „Ostatni Długi Ogród” dostępny jest  na stronie: http://archigrest.com/projekty/urbanistyka/ostatni-dlugi-ogrod/

Informacja o skręcaniu lin pochodzi z artykułu Andrzeja Januszajtisa, Ostatni tor powroźniczy,  dostęp: 16.06.2020.
Relacja Leona Lendziona pochodzi z artykułu Między Długimi Ogrodami a Angielską Groblą, „Był sobie Gdańsk” nr 3/1998, s. 50.
Uchwała nr XXIV/700/2000 Rady Miasta Gdańska z dnia 15 czerwca 2000 roku w sprawie uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Śródmieście REJON DŁUGICH OGRODÓW w mieście Gdańsku, dostęp: 16.06.2020

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *