Pamiętam pana Felka
Artykuł „Zawsze warto próbować” przeczytałam ze wzruszeniem!
Mieszkałam w dzieciństwie i młodości na ulicy Przyokopowej 8/7 czyli piętro wyżej nad państwem Hnatów… Teraz pod adresem Przykopowa 8/6 mieszka ich wnuczka Maja. Pewnie niewiele pamięta o dziadku. Zamieszkała tam właśnie po śmierci dziadków. Pan Felek i pani Alina to było bardzo kochające się małżeństwo. Nawzajem opiekuńczy, zawsze razem. Mówiący do siebie bardzo czule.
Pani Ala zmarła pierwsza, pan Felek miesiąc po niej. Pewnie z tęsknoty. Nie znam szczegółów ich śmierci, ponieważ z Dolnego Miasta wyprowadziłam się w latach 90 i już mało się kontaktowałam z państwem Hnatów. Przykro mi z tego powodu. Życie zawodowe mnie porwało. Teraz mieszkam w Warszawie.
Moi rodzice bardzo szybko zmarli i Pani Ala Hnatów pomagała mi jak mogła. To była bardzo serdeczna osoba. Pan Felek czasami dawał mi zarobić, prosząc o pomoc w jego pracach biegłego księgowego. Dawno to było.
Pamiętam pana Felka, jak jeździł na swoim składaczku na działkę na Olszynkę i wracał później z siatkami pełnymi owoców, jarzyn, kwiatów. Pamiętam jak grał w badmintona ze swoimi córkami koło domu. Jak bardzo im zazdrościłam taty – mój ze mną nigdy nie grał.To jest przepiękne, że przypominacie ludzi, którzy kiedyś żyli na Dolnym Mieście… To tak, jakby ciągle żyli… I w naszych sercach żyją.
Magda Chomuszko
Pisząc artykuł o Dolnym Mieście nigdy nie wiadomo – czy nie pobudzi on czyjejś pamięci i czy dzięki temu nie dopisany zostanie ciąg dalszy do konkretnej nieznanej nam wcześniej ze szczegółami historii.
Nie inaczej było z tym artykułem, którego głównym bohaterem został Pan Feliks Hnatów z Przyokopowej 8/6. Przyznam się, że kiedy po jego publikacji, jeszcze tego samego dnia przeczytaliśmy zacytowany powyżej list od Pani Magdy Chomuszko przesłany do nas na konto opowiadaczehistorii@gmail.com – ucieszyliśmy się, że nasza praca redakcyjna przynosi takie właśnie widoczne efekty. Pan Feliks nie jest dla nas już tylko jednym z wielu dyplomowanych biegłych księgowych z Gdańska i jednym z kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców Dolnego Miasta. Poznaliśmy go też jako kochającego męża, sympatycznego sąsiada, zapalonego działkowca i tatę na 102. W ten sposób powstała kontynuacja opowiedzianej historii, która cały czas nie jest zamknięta i może być dalej rozwijana za sprawą naszych czytelniczek i czytelników.
P.S. Postanowiliśmy – za zgodą autorki – podzielić się całą treścią Jej maila z Państwem. Myślę, że nie będziecie mieli nic przeciwko temu…